Kiedy dowiedziałem się, że BioWay powstał w 2008 roku, nie mogłem wyjść z podziwu, dlaczego ta sieciówka uchowała przed moją opinią przez 6 lat? A dziwię się dlatego, że ideę multifoodów uwielbiam, często się w nich stołuję (recenzowałem m.in. North Fish oraz Express Marche). Ale odpowiedź tkwi w małej ekspansji marki. Przez 10 lat otworzyli 7 barów – 3 w Gdańsku, 2 w Gdyni i po jednej w Poznaniu i w Warszawie. Ale do rzeczy.

O co w ogóle chodzi?

Główna idea to zdrowa, ekologiczna żywność, podana w prosty i szybki sposób. Nie wiem, jak wydawane są posiłki w trójmieście, ale w Poznaniu jedzenie nakładasz na talerz i płacisz za jego wagę. Cena? 3,29 zł za 100 gramów. Za 10 zł można skomponować bardzo urozmaicony posiłek, bez czekania w kolejce. Pytanie tylko, jak to smakuje i czy naprawdę jest eko?

BioWay – co tam dają i jak to smakuje?

Na początek o trzech wyróżniających się rzeczach.

Po pierwsze, kwadratowe talerze i sztućce z prawdziwego zdarzenia. Żadnego plastyku, no chyba, że bierzesz na wynos. Duży plus, bo nienawidzę jeść jak w nadmorskiej smażalni.

Po drugie, ogromny wybór napojów z segmentu eko z symbolami „vegan” i „gluten free”. Jest kwas chlebowy, są soki tłoczone, duży wybór koktajli i kompotów owocowych, woda imbirowa, czy nawet napój aloesowy. Mnie najbardziej zaintrygowała woda kokosowa w puszce. W środku pływają cząstki kokosa, ale to nie jest moja bajka. Być może dlatego, że puszka nie stała w lodówce, a producent zaleca, by przed spożyciem ją schłodzić.

Po trzecie, przy nazwach posiłków podane są wartości odżywcze. Dla mnie bezużyteczne, ale dla ekofreeków, liczących skrupulatnie każdą kalorię, to z pewnością bardzo przydatny i dobrze przemyślany dodatek.

Paleta dań nie jest powalająco szeroka. Na pewno jest tego mniej, niż w Express Marche, ale problemu ze skomponowaniem urozmaiconego posiłku też mieć nie będziesz. 5-6 rodzajów sałatek, tyle samo dodatków w postaci ryżu, kaszy, pieczonych ziemniaków i szparagów. Dodatkowo kilkanaście różnych dań głównych, które z pewnością zmieniają się każdego dnia i sezonowo. Są też oczywiście ekodesery i zupy dnia. Nie będę ich wszystkich wymieniał, możesz sprawdzić w menu BioWay.

U mnie na talerzu wylądowała ostatnio pieczona kofta serowa z dodatkiem bliskowschodnich ziół oraz pieczony kotlet z ciecierzycy oraz soi. Nałożyłem sobie do tego kaszy, ryżu, trochę sałatki i na koniec arbuza.

BioWay – ekologiczne jedzenie w dobrej cenie?

Nie mam żadnych zastrzeżeń do jakości czy smaku dań. Moje oczekiwania zostały spełnione. Ale przy okazji jedna ważna rzecz. Jedzenie eko bardzo mocno kojarzy mi się z brakiem smaku. Z czymś, co jest pozbawione całej tej frajdy z jedzenia. Za to właśnie nie przepadam za Green Wayem, bo cokolwiek tam weźmiesz, smakuje tak samo, a raczej nie smakuje.

W BioWay zostałem pozytywnie zaskoczony dobrze doprawionymi potrawami. Mają wyrazisty, konkretny smak, który potrafię z czymś skojarzyć. I na pewno nie jest to papier.

Ale BioWay cenię sobie za jeszcze jedną rzecz. Pomijając dietetyczne walory, jest ciekawym urozmaiceniem na mojej kulinarnej mapie. Znajduję tu potrawy, które na próżno szukać nawet w karcie innych restauracji (np. włoska polenta czy kofty serowe).

Uwielbiam multifoody za ich filozofię. Nie muszę czekać na jedzenie, kiedy jestem głodny. Zawsze jednak zastanawiam się, jak długo to jedzenie leży i jak długo może być podtrzymywane przy życiu za pomocą pary?

I poza nielicznymi wyjątkami wychodzę z podziwu, że jakościowo i smakowo nie odbiega od przygotowanego na żądanie. I tak też podpowiadały mi kubki smakowe w BioWay, choć nigdy nie widziałem tam tłoków, ani kolejek. Co z kolei nakazuje postawić sobie pytanie, jak szybko to schodzi?