Wiesz co? Tego wpisu miało nie być. A jednak jest. Bo przecież go czytasz, prawda? Logic, hihi.
Czy nie czujesz, że coś z tym wpisem jest nie tak? Druga linijka i nic sensownego. To do mnie takie niepodobne. Może się upiłem? Nie, to też do mnie niepodobne.
A może Cię testuję? Może pragnę zdobyć cenną wiedzę, jak się zachowasz czytając już trzecią linijkę o zwykłych pierdołach. Ale wiesz? Ty i tak już dziś tyle przeczytałeś w sieci, że jeszcze jeden tekst, jeszcze kolejne 3 minuty straconego życia nie zrobi ci różnicy, prawda?
W rzeczywistości robię test. Test na spontaniczny wpis. Fajny? No nie wiem, ja bym się wkurwił. Zawsze jakieś takie przemyślane rzeczy, a teraz zupa informacji. Żeby nie powiedzieć dupa. Ale wiesz co? Mnie się to nawet podoba.
No bo teraz wyobraź sobie, że siedzę i stukam w klawiaturę, co mi tam język czy głos z tyłu czachy podpowiada. Zero „backspace’ów”, zero zwracania uwagi na inne błędy. A ty nadal czytasz? Phi. Nie wiem, naprawdę nie wiem, co w Ciebie wstąpiło, żeby dotrzeć aż do tego momentu? Może jednak ta zupa informacji Ci się nie nudzi? Albo (co bardziej prawdopodobne) chcesz się dowiedzieć, co będzie na końcu tego wpisu? Oj, tylko nie próbuj zjeżdżać swoimi pięknymi oczętami na sam dół. Czytaj dalej (wiem, że to zrobisz!).
No i tak. Jest już któryś tam akapit z kolei. I nadal nic ciekawego. Może sobie jednak stąd pójdziesz i wrócisz, aż wydarzy się tu coś ciekawego. Nadal nie? O matko, Ty musisz być naprawdę zakochany w tym blogu (albo lepiej powiem zakochana, bo przecież tu przychodzą tylko same kobiety).
Oj, poleciał tutaj jednak długi backspace (było o tym, że mam słabość do blondynek, ale wyobraźnia zawędrowała zbyt daleko i jednak jeden backspace był konieczny). Wybaczysz? Wiedziałem.
No i co? Jak się czyta spontaniczny wpis? Więcej takich? Nie no pytam serio, tak sobie z Tobą gaworzę, bo rozmawiałem sobie właśnie na Fejsie z kobietą, która całkiem mi się podoba i ona zapytała, czy jednak nie mógłbym pisać częściej spontanicznie. I właśnie wtedy pomyślałem sobie, że wejdę na bloga i zacznę pisać, zupełnie nie myśląc. Ot tak, po prostu. Sprawdzając, jak mi idzie pisanie spontanicznie.
Nadal nie wiem, czy dobrze. Bo wiesz, ja zawsze dmucham i chucham na te swoje wpisy. Serio. Jeden wpis czytasz 3 minuty, a ja nad nim siedzę 3 godziny. A ten taki jakiś osesek. 10 minut piszę, 3 minuty czytasz.
A, bo zapomnę. I jeszcze jeszcze jedna prośba od wielu kobiet. Żebym pisał nie tylko spontanicznie (o właśnie tak jak teraz – możesz ocenić i mi napisać, czy już nigdy przez ten wpis i marnowanie twojego czasu nie wrócisz, czy jednak dasz mi jeszcze tysiąc szans), ale też więcej o seksie, relacjach damsko-męskich i przyjaźni.
No nie wiem. To mogą być bardzo fajne wpisy, ale z drugiej strony mogą znacząco zaburzyć twoją psychikę i widzenie świata. Ale się zastanowię, dobrze? Oh wait, wróć! Miało byś spontanicznie, tak? No dobrze, spróbuję napisać wkrótce spontanicznie o seksie. Zupełnie tak, jakbym nie zastanawiając się ani minuty pocałował kobietę na plaży i nie myślał o konsekwencjach.
O, właśnie! Dobry pomysł na wpis o relacjach z kobietami. Coś w stylu: nie mówi mi o konsekwencjach. Co Ty na to? Będzie spontanicznie. No to pa!
(o kuźwa, ale zupa informacji mi wyszła).
Ja chyba wolę jak dłużej myslisz 😀
Kinga, lojalna czytelniczko Ty moja, no dobrze, wiesz, ja też tak sądzę, pomimo tego, że jednak niemyślenie czasem pomaga. Odmóżdża bym rzekł. Trochę inaczej patrzysz na świat, ludzi, siebie, wiesz… zastanawiasz się, co oni sobie myślą, co czują, takie tam…luźne zupy-maryny…:)
Ty siedzisz i myslisz czy ktos czyta, a ja siedze i czytam i mysle czy komentkwac. A tak w ogole to myslalam, ze bedzie o wrazeniach w D. Faktycznie 3 minuty zmarnowanego czasu, dzisiaj w 10 zdolalam odprowadzic mlodszego, pogadac z nauczycielka starszego, nie zmoknac. A przede mna dzien straconych niejednych 3 minut. Sama nie wiem co mam ze soba zrobic, bo po raz pierwszy od lat(6ciu) siedze sama w domu bez dzieci. Przez 2 i pol godziny. I zastanawiam sie czy nie zwariowalam.
Pozdrawiam Edyta
Dziwne uczucie, prawda? Zrób coś w takich chwilach dla siebie. Wiesz, taki pełny, usprawiedliwiony wszystkim egoizm. Ale z drugiej strony jest coś takiego, jak pożyteczne marnowanie czasu. Serio. Możesz dogonić myśli, zrodzić pomysł, który już nigdy więcej nie zaprowadzi Cię do pracy. 😉