Po 3 latach znowu jechałem hiszpańskim Pendolino, czyli pociągami Renfe. I znowu dotarło do mnie, że kolejowe podróże po Polsce nie różnią się od transportu zwierząt hodowlanych. Żaden Hiszpan, Francuz czy Niemiec nie wsiadłby w swoim kraju do pociągów, jakie mamy w Polsce. A my? Nam się mordki cieszą, że pociąg w ogóle raczył ruszyć.
Ale problem wcale nie leży tylko w aspektach technicznych. Polskie “Pendolino” wiele nie zmieni. Problem tkwi w ludziach, a dokładniej w mentalności. My chorujemy na brak kultury podróżowania. Mógłbym o tym pisać jeszcze długo, ale uznałem, że od suchego tekstu ciekawsza będzie fotorelacja z moich przejazdów na trasie Madryt – Kadyks – Sevilla – Madryt. Oto jak się jeździ kolejowym Ferrari.
[Nawigujesz strzałkami po bokach. Widzisz je? No to zaczynamy!]
Pociąg do Kadyksu odjeżdżał po 16, a ja już o 15 byłem na dworcu, żeby wszystko wyniuchać. Główną atrakcją jest mały, tropikalny ogród. Świetna sprawa, jeśli ktoś chce się wyciszyć. Zielona oaza otoczona jest stawem z kamieniami, a wśród nich setki żółwi wodnych. Odjazdy odbywają się z dwóch poziomów, na które wjeżdża się schodami po rampie (lewa strona zdjęcia). Wygodne rozwiązanie, które nie powoduje tłoków przy wymianie pasażerów. Wysiadający przemieszczają się do wyjścia przez Planta Baja. Kiedy jest pusto, dopiero wtedy wpuszczani są wsiadający przez Planta Primera lub na odwrót, w zależności od natężenia ruchu.
Zanim udałem się do hali odpraw, pomahałem na do widzenia żółwiom 😉
W 2004 roku miał tu miejsce zamach terrorystyczny. I wszędzie widać, że od tamtej pory Hiszpanie dmuchają na zimne. Czułem się bardzo bezpiecznie. Oprócz kontroli bagażu i kontroli osobistej wszędzie są kamery i umundurowane patrole. Również bardzo srogo wyglądający panowie z pieskami, kominiarkami i z bronią większego kalibru. Tu są wpuszczani tylko pasażerowie z ważnym biletem. Nie odprowadzisz nikogo do samego pociągu.
I znów dowód na to, że tylko w Polsce stoi się i czeka na pociąg, nawet jeśli nie widać go na horyzoncie. Perony są zamknięte do momentu ogłoszenia tzw. boardingu. Nikt nie stoi ani w kolejce, ani na peronie. Bo po co?!
To był jeden z większych szoków, jakie przeżyłem. Pociągi w Polsce myje się od biedy w specjalnych myjniach na bocznicach. Ten pociąg przyjechał z Santander i dalej miał jechać do Kadyksu. Oprócz sprzątania wewnątrz, był też myty na zewnątrz. Ręcznie!
Inaczej nie da się tego nazwać. To jest zupełnie inne podejście do pasażera i szeroko pojętej aparycji pracowników kolei. Nie spotkałem ani jednego, starego, brzydkiego czy grubego konduktora, jak to czasem bywa w Polsce. Jesteś brzydki, nie dbasz o siebie? Nie nadajesz się do pracy z ludźmi w bezpośrednim kontakcie “face to face”. I tyle.
Wiecie, co się stało, kiedy pojawiła się w końcu informacja o peronie, z którego odjeżdża moja Alvia 02164? Nic! Kompletnie nic. Nikt nie drgnął, nikt nie wstał i nie zaczął biec w kierunku peronu nr 5. Dlaczego?
Bo raz, że i tak trzeba czekać na oficjalny boarding jak w liniach lotniczych, a po drugie, pierwszeństwo wejścia na pokład mają starsze osoby z asystą, osoby niepełnosprawne i matki z dziećmi. Dopiero później cała reszta. Bardzo mi się taka kultura podróżowania podoba.
Ludzie zaczęli spokojnie podchodzić dopiero wtedy, kiedy pojawiła się informacja o boardingu na wyświetlaczu i panie rozpoczęły skanowanie biletów przy bramkach. Wszyscy mieli bilet z numerem siedzenia, nikt się nie pchał, nie próbował tej kolejki ominąć i robić sprintu po peronie. Nikt! Rozumiesz to? Młodzi pokazywali QR kody z komórek, starsi mieli wydruki internetowe. Tu dawno przestało się kupować bilety w kasach. A u nas nadal kolejki na dworcach.
Na peronach jest pusto, luźno, nikt się nie spieszy. Stewardesy i stewardzi witają wszystkich przed wejściem. Zresztą i bez nich łatwo trafić do swojego wagonu. Nikt, do jasnej cholery (!), nie pyta po 5 razy, czy to pociąg do Kadyksu. Skoro bramka przepuściła cię przy boardingu, to znaczy, że nie jedziesz do Barcelony. A jak jesteś głupi i ślepy, to patrzysz na wyświetlacz, który nie pozostawia żadnych wątpliwości.
Tanio nie jest. To była najniższa taryfa (PROMO+), kupiona na 6 tygodni przed odjazdem. Na polskie to będzie jakieś 235 zł. Ale jak się zaraz okaże, przejazd jest warty tej ceny.
Pamiętam bardzo dobrze ten owczy pęd Polaków, co to w kolejce 2 godziny stali, żeby tylko wejść do polskiego Pendolino. Nie ma żadnej frajdy z oglądania takiego pociągu wewnątrz, kiedy tylko stoi przy peronie. Na pierwszy rzut oka komfort porównywalny z klasą pociągów EIC, jeżdżących między największymi polskimi miastami.
Komfort porównywalny, ale tylko na pierwszy rzut oka! Tyle miejsca na nogi docenią szczególnie osoby wysokie. Nawet jak normalnie siedziałem, to byłem w stanie mocno wyciągnąć nogę przed siebie, aż to pełnego wyprostu. Nawet plecak mi nie przeszkadzał! W klasie “Turista” mieści się 40 osób w jednym wagonie. To znacznie mniej niż u nas. W Pendolino wszystkie wagone są mniejsze i jednocześnie jest więcej miejsca dla pasażerów. Nienawidzę jeździć twarzą skierowaną do innego pasażera. Samolotowy układ siedzeń jest we wszystkich hiszpańskich pociągach.
Ludziom, którzy zlecają modernizację polskiego taboru, kazałbym obowiązkowo przez miesiąc jeździć hiszpańskimi pociągami. Można tam znaleźć małe szczegóły, które pokazują inny sposób myślenia. Najbardziej podobało mi się rozwiązanie, dzięki któremu butelka z napojem nie spadnie podczas zakrętów,. A przecież na nich hiszpańskie Pendolino nie zwalnia! Widać też, że myślą o osobach niewidomych, umieszczając numery siedzeń w alfabecie Braille’a.
Po lewej przycisk do rozłożenia siedzenia. Na moje oko gdzieś tak do poziomu 120 stopni – leżało się wyśmienicie. Po prawej panel do zmiany kanałów pokładowej rozrywki.
Podobnie jak na lotach długodystansowych, tak i w Pendolino lecą filmy. Wszystkie do obejrzenia albo po angielsku, albo po hiszpańsku. Niewielkie zainteresowanie, jeśli weźmiemy pod uwagę ogromny wzrost popularności Nintendo Wii wśród dzieciaków i smartfonów oraz tabletów wśród ludzi, których metryka wskazuje na późną młodość.
Ale co tam pokładowa rozrywka. Przyjemnie się patrzy, jak mijamy różne obiekty ze średnią prędkością 250 km/h. Na uwagę zasługują przyciemniane szyby. Słońce dociera do wewnątrz, ale nie oślepia. A w Polsce? Polskie bydło musi radzić sobie przy pomocy ohydnych firanek.
Jak wcześniej wspomniałem, hiszpańskie Pendolino jedzie bardzo wolno w porównaniu do naszych pociągów. W porywach jedynie 300 km/h.
Z Kadyksu do Sewilli jechałem niższej klasy pociągiem, nazywanym Media Distancia. Coś pomiędzy naszymi osobówkami, a TLK.
W środku w ogóle nie przypomina ani osobówki, ani TLK. To takie trochę tańsze Pendolino, zatrzymujące się na większej ilości stacji. Siedzenia rozkładane, bilety z przydzielonymi miejscami, perfekcyjnie pracująca klima. 15 euro i do Sewilli jedziesz w 1,5h.
Może pominę to jakiś szerszym komentarzem. W Polsce nawet w EIC niepełnosprawny musi pokonać schody.
Wracając z Sewilli do Madrytu wypróbowałem klasę Turista Plus w Pendolino. Buzia się nie mogła zamknąć! To była po prostu samolotowa biznes klasa, z prasą, darmowym, obfitym, poczęstunkiem i stonowaną muzyką!
Turista Plus kosztowała mnie 46 euro, czyli jakieś niecałe 200 zł. Sporo jak na polskie zarobki. Ale te wagony były wypełnione po brzegi! Ze wszystkiego, co w Hiszpanii tyczy się transportu zbiorowego, najbardziej zazdroszczę im siatki kolejowej, taboru i kultury podróżowania. Pal licho, że tylko dwie trasy są rentowne (Madryt – Sewilla i Madryt – Barcelona). U nas koleje od lat przynoszą same straty i długo się to nie zmieni.
mi podróż pociągami polskimi kojarzy się z hasłem: wsiądź i sprawdź czy dojedziesz: 1) cała, 2) nie okradziona 3) zdrowa z drugiej strony są ludzie, którzy płaca za możliwość przebywania w ekstremalnych warunkach w dziczy, więc może, gdyby Polska zorganizowała takie wakacje dla bogaczy z innych krajów to nasze zadłużenie by trochę zmalało 🙂
absolwent
7 years ago
Bardzo podoba mi się dokładne przedstawienie dobrych rozwiązań z hiszpańskiej kolei. Taką wiedzę trzeba szerzyć i domagać się zmian u nas w PKP. Równocześnie tytuł BARDZO mi się nie podoba. Jest obraźliwy i nieuprawniony. Kim są przy Polakach np. Hindusi z ich pociągami? Co byś powiedział, gdyby ktoś nazwał Cię bydlęciem przy kimś, bo jeździsz gorszym samochodem? Hiszpanie do zrobienia kolei przymierzali się od lat ’40 XX wieku. Po różnych problemach, m.in. z rozstawem szyn, koleje dużych prędkości ruszyły w latach ’90. Kluczowym motywatorem były tamtejsze wielkie odległości, które ograniczają dostępne alternatywy (koleje konkurują nie z busami, jak u nas, ale z samolotami, stąd i zastosowane rozwiązania). Warto zauważyć, że ekskluzywnie zorganizowane KDP nie są jednoznacznie pozytywne. Niemal zawsze koszty są gigantyczne nie tylko w trakcie budowy, ale i podczas użytkowania. Ich rozwój wiąże się często z zapaścią odcinków konwencjonalnych, na czym cierpią regiony, gdzie KDP nie dotrze + małe miejscowości. Zmniejsza się też dostępność kolei dla biednych osób. Potrzeba nam zmian i podglądania rozwiązań do wdrożenia, ale szanujmy się.
Absolwencie, ale dlaczego uważasz, że osobom, które nie mają kultury, nie zamierzają tego zmienić, należy się subtelne i grzeczne traktowanie? Dosadne określenie pewnych zachowań nie jest rażące, jeśli dotyczy przytłaczającej większości społeczeństwa i jest od dawna dla mnie irytujące. Takie mam skojarzenia, takie mam emocje, taki jest mój blog. Ja nie mam się czego wstydzić i nie muszę się z niczego tłumaczyć. Niech tłumaczą się ci, którzy na takie określenie w pełni sobie zasłużyli.
Niektórzy uczą, że kulturalni ludzie traktują wszystkich w sposób kulturalny. Takie zachowanie jest też potencjalnie inspiracją dla pozostałych. Rozumiem, że na blogu przydaje się trochę emocjonalności, tylko sprzeciwiam się popularnemu kalaniu swojego gniazda bez powodu. Całe życie regularnie jeździłem pociągami i nie zgadzam się z uznaniem naszego społeczeństwa za jakoś wynaturzone. Ot choćby w kwestii pchania się – myślę, że w czasie wielkich wyprzedaży w Hiszpanii wcale nie jest lepiej niż u nas. Gdy powstanie sprawny system zarządzania miejscówkami na kolei, problem ten i u nas się rozwiąże. A coś się w tym kierunku rusza. Nasze pociągi są dużo mniej komfortowe, mniej punktualne niż na zachodzie i jest wiele do nadrobienia, w pełni się zgadzam. Podróż nimi jest jak odwiedziny u skromnych ludzi z czasów PRL-u, to taki standard na większości linii (a przecież można wybrać np. EIC). Ale komuś to uwłacza? No bez przesady. Przyznam, że nie przeszkadza mi, gdy ktoś pyta o kierunek pociągu, tak jak i chętnie pomogę komuś, kto wyraźnie zgubił się na ulicy. Poza tym sam wiele razy spotkałem się z ludzką życzliwością, nawet poznałem nowe osoby w trakcie podróży. A wagony z przedziałami mają swoje zalety – można łatwiej z kimś porozmawiać, gdy się ma ochotę, spokojnie zostawić bagaż, gdy idzie się do toalety – i wygodnie przespać, gdy jest pusto. Cenię sobie wygodę rozłożenia nóg i zajęcia swoimi sprawami w wagonach bezprzedziałowych, ale ze starymi nie jest tak źle. Rozwijajmy się, ale narzekajmy 🙂
To nie jest grupa ludzi, którzy będą chętnie inspirowali się tymi grzecznymi i poprawnymi. To jest hołota, z którą trzeba ostro i bez cyckania się. Każdy zachowuje się inaczej i nie możesz mówić tego samego do dziecka i do seniora, bo szybko staniesz się nudnym i niezrozumiałym gościem. Sposób komunikacji dobpiera się do odbiorcy. Do niektórych subtelne sformułowania nie docierają – trzeba ich po prostu zawstydzić. Ja jestem przeciwnikiem rozkładania nóg na siedzeniach i spania, bo to absolutnie nie przystoi kulturze podróżowania. Jeżeli jesteś sam w przedziale, to jeszcze pół biedy, ale jeżeli ktoś siedzi, a Ty wyciągasz przy nim nogi, albo się kładziesz, to sorry, nie ma to nic wspólnego z kulturą.
A ja jeszcze dodam od siebie po prawie roku mieszkania w Madrycie, że Hiszpanie mają naprawdę dobre rozwiązania transportowe w ogóle oraz inną od naszej kulturę korzystania z nich. Do autobusów na przystankach ustawiają się kolejki przed przyjazdem, wejście jest tylko przednimi drzwiami – coś co w Polsce jest nie do pomyślenia. Metro jest naprawdę dobrze rozbudowane (dość wspomnieć, że przez pierwsze pół roku nie korzystałem w ogóle z autobusów, bo nie było takiej konieczności). Pojawiają się też strajki, ale informacja o nich podawana jest z wyprzedzeniem, tak aby można było sobie zorganizować transport alternatywny. Pod tym względem muszę przyznać, że jestem zadowolony z tego co tu spotkałem. Pozdrawiam!
w temacie kolei – kolejnym ciekawym zagadnieniem są połączenia. tak zresztą zaczęliśmy nasze podróżowanie po Polsce – kiedy tylko dowiedzieliśmy się, że podróż z Gdańska do Szklarskiej Poręby będzie trwała kilkanaście godzin z przesiadką, w wagonie sypialnym, automatycznie wybraliśmy auto. do dziś ludzie pytają nas, czemu podróżujemy samochodem. można powiedzieć, że zawdzięczamy to polskim kolejom 🙂 🙂
Dla Was najlepszy byłby taki pociąg dla samochodowych podróżników. Są takie w Niemczech i Szwajcarii i chyba jeszcze w Austrii. “Wsadzasz” auto na taki kolejowy lawetowagon, kupujesz miejsca w normalnym wagonie dla całej rodziny i jedziesz w jakieś miejsce. Później “ściągasz” samochód i możesz poruszać się lokalnie. Genialne! Ja nie mam prawka, ani samochodu, na koleje narzekam, ale to po samolotach mój ulubiony srodek transportu. Dużo można zaobserwować. Ludzi, zachowania, społeczeństwo. Wiele zasłyszanych historii w pociagach stało się dla mnie inspiracjami do wpisu na blogu 🙂
Do absolwenta Jestes jedynym na tym forum, z ktorym sie zgadzam w 100%.polskie bydlo podrozuje po polsce ,w odpowienich da niego warunkach. Cywilizowanym Niemcom naleza sie podziekowania za skonstruowanie odpowiedniego da polakow srodka transportu- wagony bydlece. Do dnia dzisiejszego polacy z upodobaniem z niego korzystaja, nic nie zmieniajac, polacy to wedrowne bydleta, i tak taz sie zachowuja, jakby wszedzie bylo tak jak w polsce. Dopiero jak polacy sa poza granicami polski, widac to kim naprawde sa, i widza to obywatele krajow gdzie polakow sa miliony, niczym robactwa. Juz jadac jakimkolwiek srodkiem transportu, gdzie sa polacy, widac polskie zbydlecenie. Ci ludzie nie spadli z ksiezyca, oni sa z polski, kraju ktory jest taki jak oni sami. Nawet najmierniejszy psycholog z poza polski,wie ze jednostka jest taka, jakie jest srodowisko z ktorego pochodzi.Odstepstw od tej zasady jest bardzo niewiele. Zatem bydle bydleciem bylo i nim pozostanie.
mi podróż pociągami polskimi kojarzy się z hasłem: wsiądź i sprawdź czy dojedziesz: 1) cała, 2) nie okradziona 3) zdrowa z drugiej strony są ludzie, którzy płaca za możliwość przebywania w ekstremalnych warunkach w dziczy, więc może, gdyby Polska zorganizowała takie wakacje dla bogaczy z innych krajów to nasze zadłużenie by trochę zmalało 🙂
Bardzo podoba mi się dokładne przedstawienie dobrych rozwiązań z hiszpańskiej kolei. Taką wiedzę trzeba szerzyć i domagać się zmian u nas w PKP.
Równocześnie tytuł BARDZO mi się nie podoba. Jest obraźliwy i nieuprawniony. Kim są przy Polakach np. Hindusi z ich pociągami? Co byś powiedział, gdyby ktoś nazwał Cię bydlęciem przy kimś, bo jeździsz gorszym samochodem?
Hiszpanie do zrobienia kolei przymierzali się od lat ’40 XX wieku. Po różnych problemach, m.in. z rozstawem szyn, koleje dużych prędkości ruszyły w latach ’90. Kluczowym motywatorem były tamtejsze wielkie odległości, które ograniczają dostępne alternatywy (koleje konkurują nie z busami, jak u nas, ale z samolotami, stąd i zastosowane rozwiązania).
Warto zauważyć, że ekskluzywnie zorganizowane KDP nie są jednoznacznie pozytywne. Niemal zawsze koszty są gigantyczne nie tylko w trakcie budowy, ale i podczas użytkowania. Ich rozwój wiąże się często z zapaścią odcinków konwencjonalnych, na czym cierpią regiony, gdzie KDP nie dotrze + małe miejscowości. Zmniejsza się też dostępność kolei dla biednych osób.
Potrzeba nam zmian i podglądania rozwiązań do wdrożenia, ale szanujmy się.
Absolwencie, ale dlaczego uważasz, że osobom, które nie mają kultury, nie zamierzają tego zmienić, należy się subtelne i grzeczne traktowanie? Dosadne określenie pewnych zachowań nie jest rażące, jeśli dotyczy przytłaczającej większości społeczeństwa i jest od dawna dla mnie irytujące. Takie mam skojarzenia, takie mam emocje, taki jest mój blog. Ja nie mam się czego wstydzić i nie muszę się z niczego tłumaczyć. Niech tłumaczą się ci, którzy na takie określenie w pełni sobie zasłużyli.
Niektórzy uczą, że kulturalni ludzie traktują wszystkich w sposób kulturalny. Takie zachowanie jest też potencjalnie inspiracją dla pozostałych.
Rozumiem, że na blogu przydaje się trochę emocjonalności, tylko sprzeciwiam się popularnemu kalaniu swojego gniazda bez powodu.
Całe życie regularnie jeździłem pociągami i nie zgadzam się z uznaniem naszego społeczeństwa za jakoś wynaturzone.
Ot choćby w kwestii pchania się – myślę, że w czasie wielkich wyprzedaży w Hiszpanii wcale nie jest lepiej niż u nas. Gdy powstanie sprawny system zarządzania miejscówkami na kolei, problem ten i u nas się rozwiąże. A coś się w tym kierunku rusza.
Nasze pociągi są dużo mniej komfortowe, mniej punktualne niż na zachodzie i jest wiele do nadrobienia, w pełni się zgadzam. Podróż nimi jest jak odwiedziny u skromnych ludzi z czasów PRL-u, to taki standard na większości linii (a przecież można wybrać np. EIC). Ale komuś to uwłacza? No bez przesady.
Przyznam, że nie przeszkadza mi, gdy ktoś pyta o kierunek pociągu, tak jak i chętnie pomogę komuś, kto wyraźnie zgubił się na ulicy.
Poza tym sam wiele razy spotkałem się z ludzką życzliwością, nawet poznałem nowe osoby w trakcie podróży.
A wagony z przedziałami mają swoje zalety – można łatwiej z kimś porozmawiać, gdy się ma ochotę, spokojnie zostawić bagaż, gdy idzie się do toalety – i wygodnie przespać, gdy jest pusto. Cenię sobie wygodę rozłożenia nóg i zajęcia swoimi sprawami w wagonach bezprzedziałowych, ale ze starymi nie jest tak źle.
Rozwijajmy się, ale narzekajmy 🙂
To nie jest grupa ludzi, którzy będą chętnie inspirowali się tymi grzecznymi i poprawnymi. To jest hołota, z którą trzeba ostro i bez cyckania się. Każdy zachowuje się inaczej i nie możesz mówić tego samego do dziecka i do seniora, bo szybko staniesz się nudnym i niezrozumiałym gościem. Sposób komunikacji dobpiera się do odbiorcy. Do niektórych subtelne sformułowania nie docierają – trzeba ich po prostu zawstydzić. Ja jestem przeciwnikiem rozkładania nóg na siedzeniach i spania, bo to absolutnie nie przystoi kulturze podróżowania. Jeżeli jesteś sam w przedziale, to jeszcze pół biedy, ale jeżeli ktoś siedzi, a Ty wyciągasz przy nim nogi, albo się kładziesz, to sorry, nie ma to nic wspólnego z kulturą.
O i jeszcze jedno:
http://pokazywarka.pl/podrozpociagiem/
Mamy najlepiej podróżujące bydło na świecie? 😉
A ja jeszcze dodam od siebie po prawie roku mieszkania w Madrycie, że Hiszpanie mają naprawdę dobre rozwiązania transportowe w ogóle oraz inną od naszej kulturę korzystania z nich. Do autobusów na przystankach ustawiają się kolejki przed przyjazdem, wejście jest tylko przednimi drzwiami – coś co w Polsce jest nie do pomyślenia. Metro jest naprawdę dobrze rozbudowane (dość wspomnieć, że przez pierwsze pół roku nie korzystałem w ogóle z autobusów, bo nie było takiej konieczności). Pojawiają się też strajki, ale informacja o nich podawana jest z wyprzedzeniem, tak aby można było sobie zorganizować transport alternatywny. Pod tym względem muszę przyznać, że jestem zadowolony z tego co tu spotkałem.
Pozdrawiam!
w temacie kolei – kolejnym ciekawym zagadnieniem są połączenia. tak zresztą zaczęliśmy nasze podróżowanie po Polsce – kiedy tylko dowiedzieliśmy się, że podróż z Gdańska do Szklarskiej Poręby będzie trwała kilkanaście godzin z przesiadką, w wagonie sypialnym, automatycznie wybraliśmy auto. do dziś ludzie pytają nas, czemu podróżujemy samochodem. można powiedzieć, że zawdzięczamy to polskim kolejom 🙂 🙂
Dla Was najlepszy byłby taki pociąg dla samochodowych podróżników. Są takie w Niemczech i Szwajcarii i chyba jeszcze w Austrii. “Wsadzasz” auto na taki kolejowy lawetowagon, kupujesz miejsca w normalnym wagonie dla całej rodziny i jedziesz w jakieś miejsce. Później “ściągasz” samochód i możesz poruszać się lokalnie. Genialne! Ja nie mam prawka, ani samochodu, na koleje narzekam, ale to po samolotach mój ulubiony srodek transportu. Dużo można zaobserwować. Ludzi, zachowania, społeczeństwo. Wiele zasłyszanych historii w pociagach stało się dla mnie inspiracjami do wpisu na blogu 🙂
genialne 🙂
Do absolwenta
Jestes jedynym na tym forum, z ktorym sie zgadzam w 100%.polskie bydlo podrozuje po polsce ,w odpowienich da niego warunkach. Cywilizowanym Niemcom naleza sie podziekowania za skonstruowanie odpowiedniego da polakow srodka transportu- wagony bydlece. Do dnia dzisiejszego polacy z upodobaniem z niego korzystaja, nic nie zmieniajac, polacy to wedrowne bydleta, i tak taz sie zachowuja, jakby wszedzie bylo tak jak w polsce.
Dopiero jak polacy sa poza granicami polski, widac to kim naprawde sa, i widza to obywatele krajow gdzie polakow sa miliony, niczym robactwa.
Juz jadac jakimkolwiek srodkiem transportu, gdzie sa polacy, widac polskie zbydlecenie. Ci ludzie nie spadli z ksiezyca, oni sa z polski, kraju ktory jest taki jak oni sami. Nawet najmierniejszy psycholog z poza polski,wie ze jednostka jest taka, jakie jest srodowisko z ktorego pochodzi.Odstepstw od tej zasady jest bardzo niewiele.
Zatem bydle bydleciem bylo i nim pozostanie.