Po 3 latach znowu jechałem hiszpańskim Pendolino, czyli pociągami Renfe. I znowu dotarło do mnie, że kolejowe podróże po Polsce nie różnią się od transportu zwierząt hodowlanych. Żaden Hiszpan, Francuz czy Niemiec nie wsiadłby w swoim kraju do pociągów, jakie mamy w Polsce. A my? Nam się mordki cieszą, że pociąg w ogóle raczył ruszyć.
Ale problem wcale nie leży tylko w aspektach technicznych. Polskie „Pendolino” wiele nie zmieni. Problem tkwi w ludziach, a dokładniej w mentalności. My chorujemy na brak kultury podróżowania. Mógłbym o tym pisać jeszcze długo, ale uznałem, że od suchego tekstu ciekawsza będzie fotorelacja z moich przejazdów na trasie Madryt – Kadyks – Sevilla – Madryt. Oto jak się jeździ kolejowym Ferrari.
[Nawigujesz strzałkami po bokach. Widzisz je? No to zaczynamy!]
[divider]
mi podróż pociągami polskimi kojarzy się z hasłem: wsiądź i sprawdź czy dojedziesz: 1) cała, 2) nie okradziona 3) zdrowa z drugiej strony są ludzie, którzy płaca za możliwość przebywania w ekstremalnych warunkach w dziczy, więc może, gdyby Polska zorganizowała takie wakacje dla bogaczy z innych krajów to nasze zadłużenie by trochę zmalało 🙂
Bardzo podoba mi się dokładne przedstawienie dobrych rozwiązań z hiszpańskiej kolei. Taką wiedzę trzeba szerzyć i domagać się zmian u nas w PKP.
Równocześnie tytuł BARDZO mi się nie podoba. Jest obraźliwy i nieuprawniony. Kim są przy Polakach np. Hindusi z ich pociągami? Co byś powiedział, gdyby ktoś nazwał Cię bydlęciem przy kimś, bo jeździsz gorszym samochodem?
Hiszpanie do zrobienia kolei przymierzali się od lat ’40 XX wieku. Po różnych problemach, m.in. z rozstawem szyn, koleje dużych prędkości ruszyły w latach ’90. Kluczowym motywatorem były tamtejsze wielkie odległości, które ograniczają dostępne alternatywy (koleje konkurują nie z busami, jak u nas, ale z samolotami, stąd i zastosowane rozwiązania).
Warto zauważyć, że ekskluzywnie zorganizowane KDP nie są jednoznacznie pozytywne. Niemal zawsze koszty są gigantyczne nie tylko w trakcie budowy, ale i podczas użytkowania. Ich rozwój wiąże się często z zapaścią odcinków konwencjonalnych, na czym cierpią regiony, gdzie KDP nie dotrze + małe miejscowości. Zmniejsza się też dostępność kolei dla biednych osób.
Potrzeba nam zmian i podglądania rozwiązań do wdrożenia, ale szanujmy się.
Absolwencie, ale dlaczego uważasz, że osobom, które nie mają kultury, nie zamierzają tego zmienić, należy się subtelne i grzeczne traktowanie? Dosadne określenie pewnych zachowań nie jest rażące, jeśli dotyczy przytłaczającej większości społeczeństwa i jest od dawna dla mnie irytujące. Takie mam skojarzenia, takie mam emocje, taki jest mój blog. Ja nie mam się czego wstydzić i nie muszę się z niczego tłumaczyć. Niech tłumaczą się ci, którzy na takie określenie w pełni sobie zasłużyli.
Niektórzy uczą, że kulturalni ludzie traktują wszystkich w sposób kulturalny. Takie zachowanie jest też potencjalnie inspiracją dla pozostałych.
Rozumiem, że na blogu przydaje się trochę emocjonalności, tylko sprzeciwiam się popularnemu kalaniu swojego gniazda bez powodu.
Całe życie regularnie jeździłem pociągami i nie zgadzam się z uznaniem naszego społeczeństwa za jakoś wynaturzone.
Ot choćby w kwestii pchania się – myślę, że w czasie wielkich wyprzedaży w Hiszpanii wcale nie jest lepiej niż u nas. Gdy powstanie sprawny system zarządzania miejscówkami na kolei, problem ten i u nas się rozwiąże. A coś się w tym kierunku rusza.
Nasze pociągi są dużo mniej komfortowe, mniej punktualne niż na zachodzie i jest wiele do nadrobienia, w pełni się zgadzam. Podróż nimi jest jak odwiedziny u skromnych ludzi z czasów PRL-u, to taki standard na większości linii (a przecież można wybrać np. EIC). Ale komuś to uwłacza? No bez przesady.
Przyznam, że nie przeszkadza mi, gdy ktoś pyta o kierunek pociągu, tak jak i chętnie pomogę komuś, kto wyraźnie zgubił się na ulicy.
Poza tym sam wiele razy spotkałem się z ludzką życzliwością, nawet poznałem nowe osoby w trakcie podróży.
A wagony z przedziałami mają swoje zalety – można łatwiej z kimś porozmawiać, gdy się ma ochotę, spokojnie zostawić bagaż, gdy idzie się do toalety – i wygodnie przespać, gdy jest pusto. Cenię sobie wygodę rozłożenia nóg i zajęcia swoimi sprawami w wagonach bezprzedziałowych, ale ze starymi nie jest tak źle.
Rozwijajmy się, ale narzekajmy 🙂
To nie jest grupa ludzi, którzy będą chętnie inspirowali się tymi grzecznymi i poprawnymi. To jest hołota, z którą trzeba ostro i bez cyckania się. Każdy zachowuje się inaczej i nie możesz mówić tego samego do dziecka i do seniora, bo szybko staniesz się nudnym i niezrozumiałym gościem. Sposób komunikacji dobpiera się do odbiorcy. Do niektórych subtelne sformułowania nie docierają – trzeba ich po prostu zawstydzić. Ja jestem przeciwnikiem rozkładania nóg na siedzeniach i spania, bo to absolutnie nie przystoi kulturze podróżowania. Jeżeli jesteś sam w przedziale, to jeszcze pół biedy, ale jeżeli ktoś siedzi, a Ty wyciągasz przy nim nogi, albo się kładziesz, to sorry, nie ma to nic wspólnego z kulturą.
O i jeszcze jedno:
http://pokazywarka.pl/podrozpociagiem/
Mamy najlepiej podróżujące bydło na świecie? 😉
A ja jeszcze dodam od siebie po prawie roku mieszkania w Madrycie, że Hiszpanie mają naprawdę dobre rozwiązania transportowe w ogóle oraz inną od naszej kulturę korzystania z nich. Do autobusów na przystankach ustawiają się kolejki przed przyjazdem, wejście jest tylko przednimi drzwiami – coś co w Polsce jest nie do pomyślenia. Metro jest naprawdę dobrze rozbudowane (dość wspomnieć, że przez pierwsze pół roku nie korzystałem w ogóle z autobusów, bo nie było takiej konieczności). Pojawiają się też strajki, ale informacja o nich podawana jest z wyprzedzeniem, tak aby można było sobie zorganizować transport alternatywny. Pod tym względem muszę przyznać, że jestem zadowolony z tego co tu spotkałem.
Pozdrawiam!
w temacie kolei – kolejnym ciekawym zagadnieniem są połączenia. tak zresztą zaczęliśmy nasze podróżowanie po Polsce – kiedy tylko dowiedzieliśmy się, że podróż z Gdańska do Szklarskiej Poręby będzie trwała kilkanaście godzin z przesiadką, w wagonie sypialnym, automatycznie wybraliśmy auto. do dziś ludzie pytają nas, czemu podróżujemy samochodem. można powiedzieć, że zawdzięczamy to polskim kolejom 🙂 🙂
Dla Was najlepszy byłby taki pociąg dla samochodowych podróżników. Są takie w Niemczech i Szwajcarii i chyba jeszcze w Austrii. „Wsadzasz” auto na taki kolejowy lawetowagon, kupujesz miejsca w normalnym wagonie dla całej rodziny i jedziesz w jakieś miejsce. Później „ściągasz” samochód i możesz poruszać się lokalnie. Genialne! Ja nie mam prawka, ani samochodu, na koleje narzekam, ale to po samolotach mój ulubiony srodek transportu. Dużo można zaobserwować. Ludzi, zachowania, społeczeństwo. Wiele zasłyszanych historii w pociagach stało się dla mnie inspiracjami do wpisu na blogu 🙂
genialne 🙂
Do absolwenta
Jestes jedynym na tym forum, z ktorym sie zgadzam w 100%.polskie bydlo podrozuje po polsce ,w odpowienich da niego warunkach. Cywilizowanym Niemcom naleza sie podziekowania za skonstruowanie odpowiedniego da polakow srodka transportu- wagony bydlece. Do dnia dzisiejszego polacy z upodobaniem z niego korzystaja, nic nie zmieniajac, polacy to wedrowne bydleta, i tak taz sie zachowuja, jakby wszedzie bylo tak jak w polsce.
Dopiero jak polacy sa poza granicami polski, widac to kim naprawde sa, i widza to obywatele krajow gdzie polakow sa miliony, niczym robactwa.
Juz jadac jakimkolwiek srodkiem transportu, gdzie sa polacy, widac polskie zbydlecenie. Ci ludzie nie spadli z ksiezyca, oni sa z polski, kraju ktory jest taki jak oni sami. Nawet najmierniejszy psycholog z poza polski,wie ze jednostka jest taka, jakie jest srodowisko z ktorego pochodzi.Odstepstw od tej zasady jest bardzo niewiele.
Zatem bydle bydleciem bylo i nim pozostanie.