Strona główna Społeczeństwo Blog Forum Gdańsk 2012. Moje nieskrępowane opinie

Blog Forum Gdańsk 2012. Moje nieskrępowane opinie

6
Blog Forum Gdańsk 2012. Moje nieskrępowane opinie

Jeśli oczekujesz klasycznej relacji, to lepiej jak już w tym momencie zamkniesz okno przeglądarki. Mój blog nie służy do opisywania rzeczywistości. Tu nie ma miejsce na suche fakty.

Jadąc na tegoroczny BFGdansk, zadałem sobie jedno pytanie: czy coś lub ktoś będzie mnie potrafiło zaskoczyć, ująć, zainteresować? Sprawić, że nie będę mógł powiedzieć: banał, sam doszedłbym do identycznych wniosków.

Banały były, ziewy też. Ale nie mam żadnych wątpliwości, że to, co było dla mnie znane i nudne, dla innych było nowe i ciekawe.

Real prawdę Ci powie (?)

Kocham Blog Forum Gdańsk za to, że daje niepowtarzalną okazję zweryfikowania wzajemnych relacji, sympatii i antypatii. Mało tego. Tu na dłoni widać, kim w realu są ludzie znani tylko z sieci.

Chyba żadne inne wydarzenie nie daje tak ogromnej szansy, by przekonać się, ile w kim jest kreacji, a ile byciem prawdziwym „ja”. Ale nie oszukujmy się. Prawie każdy z nas jest ambasadorem swojego najlepszego wizerunku w sieci. Nie dziwne więc, że to, co w sieci, często mocno odbiega od realiów.

Na BFG utwierdziłem się w przekonaniu, że ruchomym obrazem nie da się tak bardzo zmanipulować i oszukać rzeczywistości jak tekstem czy zdjęciem. I widać to było szczególnie u vlogerów i vlogerek. Oni mają tę przewagę nad blogerami, że można ich systematycznie oglądać. Można zauważyć ich charakterystyczne gesty, sposób wysławiania się, określony wygląd. W realu o wiele łatwiej jest więc zweryfikować to, co pokazuje vloger, niż to, o czym pisze bloger.

Szusz vel Weronika Jagodzińska jest w realu taka, jaką widzicie ją na YouTubie. I to nie jest osąd po jednym spotkaniu na BFG. To samo Dem, Kuba Jankowski, czy Krzysiek Gonciarz. Pomijam showmanów (jak np. Lekkostronniczy), bo tu każdy głupi wie, że w realu są zgoła innymi osobami.

Na własnej skórze odczułem też, że vlogerzy i showmani mają większą skłonność do bycia bardziej kojarzonymi i rozpoznawalnymi, niż blogerzy. Niektórym osobom wystarczyło obejrzenie jednego filmu, by skojarzyć twarz w realu i przypisać ją do mojego bloga czy vloga. To miłe zaskoczenie, choć to nie jest szczególnie odkrywcze. „Kupujemy” wzrokiem, więc obraz bardziej zapada nam w pamięci, niż tekst.

Ale w powietrzu na BFG nie brakowało spięć. Pomijam tych, którzy alergicznie reagują na przesadne formy miziania się, poklepywania po plecach i grupy wzajemnej adoracji. Natomiast cały czas widać było, jak vlogerkom i blogerkom nie podobają się wszelkie przejawy nabijania się ze znanego „witajcie/cześć kochani”.

Kiedyś w tym temacie w komentarzach na blogu czy vlogu oberwało się Maćkowi Budzichowi. Tym razem na pieńku z blogerkami miał Paweł Tkaczyk, którego wypowiedź ewidentnie nie przypadła do gustu kilku dziewczynom, prowadzącym blogi kulinarne.

W pierwszym dniu na absolutne wyróżnienie zasługuje Tomasz Machała, który sprowadził blogerów na ziemię. Pomimo ciągle rosnącej w siłę blogosfery, jej profesjonalizacji, dla mediów mainstreamowych praktycznie nie istniejemy. Nie jesteśmy wiarygodnym źródłem informacji.

W oczach dziennikarzy bloger to amator, plagiator, Indianin w pióropuszach, wymachujący gniewnie tomahawkami. Ale o tym niezwykle ciekawym temacie rozmawiałem jeszcze szerzej z Tomkiem po jego wystąpieniu. Wywiad wkrótce pojawi się na moim blogu.

Najlepszą prezentację w pierwszym dniu miała Natalia Hatalska, której temat nie zdradzał do końca tego, o czym mówiła. A skupiła się na kilku bardzo ciekawych aspektach, związanych z postrzeganiem blogerów przez potencjalnych reklamodawców. Było to o tyle ciekawe, że ujrzeliśmy nie prezentowane nigdzie wcześniej dane i analizy w oparciu o znany konflikt na linii Fashionelka i Schaffashoes.

Przy tej okazji sprawdziła się stara zasada: nie ważne jak, byleby o nas mówili. Pomimo oczywistych błędów tak po stronie Fashionelki jak i po stronie Schaffashoes, ta pierwsza sporo zyskała na konflikcie. Polecam wszystkim obejrzenie prezentacji Natalii Hatalskiej, kiedy tylko pojawi się na kanale YouTubue Blog Forum Gdańsk. To jest „must see”.

W drugim dniu wyróżnienie przyznaję Piotrowi Koniecznemu z Niebezpiecznika, który uzmysłowił mi, jak łatwo można przejąć kontrolę nad komputerem. I nie chcę sobie nawet wyobrażać, co by się stało, gdyby polskie blogi zaczęły być masowo hakowane. Skala naiwności i braku wiedzy w zakresie bezpieczeństwa w sieci jest porażająco niska!

PGE Arena, mecz piłki blożnej Blog Forum Gdańsk 2012
foto: materiały prasowe Blog Forum Gdańsk

Kiedy padł pomysł organizacji BFG na stadionie PGE Areny Gdańsk, byłem nastawiony sceptycznie. Ale wręcz ubóstwiam momenty, w których się mylę. Kocham ludzi, miejsca i rzeczy, które potrafią zamknąć mi usta i skutecznie zniszczyć we mnie pesymistyczną wizję.

I tak było też tym razem. Zebranie do kupy najbardziej liczących się blogerów na tym obiekcie było strzałem w dziesiątkę! Nie dość, że przez cały czas mogliśmy wychodzić na taras, podziwiać obiekt z zewnątrz jak i z wewnątrz, wchodząc do miejsc niedostępnych dla większości, to mogliśmy w niedzielę zagrać na murawie.

Kopnąć piłkę do siatki może dużo ludzi w różnych miejscach. Ale wciągnąć do nozdrzy zapach murawy, otoczonej zewsząd trybunami jednego z najnowocześniejszych obiektów, poczuć tą przestrzeń każdym centymetrem swojego ciała, mogą już tylko nieliczni. To było 40 minut niezapomnianych chwil i emocji.

Podsumowując, Blog Forum Gdańsk jest wydarzeniem, które bardzo wyraźnie pokazuje rosnącą siłę blogosfery i jej różnorodność. Można kogoś kochać, można kogoś nienawidzić, ale rozmowy networkingowe i nowe znajomości są bezcenne.

Na koniec ogromne podziękowania dla wszystkich, którzy przyczynili się do organizacji i przebiegu trzeciej edycji BFG. Widać, że z roku na roku Organizatorzy wyciągają cenne doświadczenie, analizują, zmieniają, ulepszają. Przy tak dużej imprezie nie da się uniknąć mniejszych błędów, czy problemów, na które nie zawsze ma się wpływ. Jeszcze raz dzięki i do zobaczenia za rok! 🙂

6 KOMENTARZE

    • W sumie racja, chociaż ja się jeszcze krępuję, by wytykać konkretne nazwiska na blogu, bo jeszcze mnie ktoś posądzi, że zamiast wybić się na jakości treści, wybijam się czyichś plecach albo konflikcie.

  1. grupami, którym najłatwiej wytyka się rozmaite wpadki, są blogerki kulinarne i modowe – oberwało się jednym i drugim. szkoda, że nikt nie mówi o tym, jak wielu męskich blogerów lifestyle’owych próbuje naśladować Kominka, jak często na takich blogach pojawia się odstraszające czytelnika chamstwo i buta – to udało się ten jeden jedyny raz, ale drugiego Kominka już nie będzie, tak sądzę. z dziewczyn po prostu łatwo się nabija, bo robią coś pozornie prostego, kolorowego, pastelowego i nie wymagającego myślenia. coś dla lasek, jednym słowem 🙂 dodatkowo wiele z nich nie potrafi się odszczeknąć. w praktyce wiele z nich to naprawdę bystre dziewczyny, które bardziej irytuje wrzucanie ich do jednego worka z głupimi blondynkami niż same żarty. podczas gdy prelegenci rzucali żarcikami o blogerkach modowych sprzedających się za dżinsy, siedziałam w pierwszym rzędzie właśnie wśród takich blogerek – i szczerze mówiąc, nie sądzę, żeby któraś z nich wzięła to do siebie. i tak między nami, na BFG nie było ani jednej blogerki modowej z gatunku tych, których dotyczy problem.
    nie zgodziłabym się też z tym, że w realu „showmani, np. Lekkostronniczy” są całkowicie innymi osobami – akurat ich miałam okazję poznać osobiście już jakiś czas temu i chociaż nie były to całonocne rozmowy przy wódce, to sądzę, że na na wizji są bardzo naturalni i niewymuszeni. fakt, że starają się wypaść dobrze i nawiązać kontakt z widzami, ale prywatnie są podobnie wyluzowani i sympatyczni. to raczej kwestia tego, że w swoich nagraniach są BARDZIEJ niż w normalnym życiu 🙂 natomiast o Szusz, o której usłyszałam po raz pierwszy dopiero z okazji BFG, już zdążyłam przeczytać kilka zupełnie innych opinii, dotyczących jej sposobu bycia na żywo. nie da się zadowolić wszystkich widzów 🙂

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj