Nie będzie żadnego wstępu, bo przekaz jest prosty, jak jazda na rowerze: zawieszam działalność swojego fan page’a.
Nie chcę z mało znaczącego faktu uczynić wydarzenia na miarę królewskich narodzin. Dlatego to nie próba zrobienia wielkiego szumu, czy udowodnienia na siłę, że każdy powinien wykonać identyczny ruch. Chodzi o coś innego.
Wnikliwie zajrzałem do zakamarków social mediowej studni. Decyzja to moja sprawa, ale rezultaty moich analiz mogą ci się do czegoś przydać. Dlatego nadałem im bardziej uniwersalny charakter, abyś mógł je łatwo skroić na własne potrzeby.
Nieobliczalny Facebook
Fejsbuk jest bardzo chimeryczny. W obliczu ciągle zmieniającego się algorytmu, edge ranku, problemów z zasięgiem, konto prywatne na Facebooku ma znaczącą przewagę nad fan pagem. Nie przewidzę, co się stanie za 5, 10 czy 15 miesięcy. Ale jestem pewien, że prędzej trzeba będzie włożyć więcej zasobów w prowadzenie fp, niż konta prywatnego w roli głównego kanału komunikacji.
Oczywiście, dla firm i marek nie ma w tym żadnego sensu. Ale dlaczego to może być lepsze rozwiązanie u osób publicznych, blogerów czy vlogerów, wyjaśniam w kolejnym wątku.
Blog to ja
Trzymam się konsekwentnie swojej teorii z wywiadu dla markana.pl. Najlepszą częścią bloga jest jego autor. Bo blog czy fan page to tylko narzędzia, które przeminą. A ja przetrwam. JA!
Nie wiem, co będę robił i z czym będę związany za kilka lat. Muszę być elastyczny. Jedyne co się nie zmieni, to moje imię i nazwisko. Ono może być wszędzie – na blogu, na YouTubie, w telewizji, prasie, gdziekolwiek. Jest nieśmiertelne.
Poza tym zauważyłem, że na Facebooku ludzie wykazują większą skłonność do interakcji z profilem prywatnym, niż z fan pagem reprezentującym osobę lub bloga. Nawet jeśli taki profil prywatny tylko obserwują.
Deficyt uwagi
Spora grupa ludzi obserwuje mnie na Facebooku i jednocześnie lubi mój fan page. Aby nie zanudzić, musiałbym ich karmić różnorodną treścią na dwa fronty. Niektórzy wrzucają to samo i na fp, i na profilu prywatnym. To bez sensu! Po co mam cię śledzić w obu miejscach, skoro wrzucasz to samo? Tracisz w ten sposób czas, a użytkownicy muszą poświęcić więcej uwagi, której i tak mają bardzo mało.
O wiele lepiej na Fejsie zaadoptować pewien mechanizm z Twittera, czyli budować bazę followersów. Tam chętniej śledzi się ludzi z krwi i kości. Ale głównie tych o wysokiej reputacji i ze świetnymi umiejętnościami komunikacyjnymi. To oni potrafią pokonać ten szum informacyjny i dostarczyć potrzebne informacje.
Dywersyfikuj!
Jeśli będę miał coś ciekawego do powiedzenia, zrobię to na profilu prywatnym. Nie muszę już główkować, czym zapchać fan page’a, bo na pewno nie tym samym. Zaoszczędzony czas przeznaczam na YouTube.
Vloger z blogiem może znacznie, znacznie więcej, niż bloger z fan pagem. Nawet jeśli będę musiał zwiększyć nakład pracy o 20 proc. na YouTubie, korzyści będą nieporównywalnie większe, niż gdybym tyle samo czasu poświęcił na picowanie fan page’a.
Pomijając fakt, że filmy to swoiste urozmaicenie, na YouTube też mnie można śledzić. I nie ma edge ranka!
Podsumowując
• z miesiąca na miesiąc potrzeba coraz więcej zasobów, by utrzymać te same efekty dzięki fan page’om. Pamiętaj, że ich liczba przybywa, a ty walczysz z innymi o uwagę tych samych użytkowników (tzw. advertising clutter).
• jeśli będziesz mówił to samo wszystkim i wszędzie, szybko staniesz się nudnym gościem. Odkrywaj nisze, urozmaicaj przekaz, docieraj do nowych ludzi.
• nie bój się podejmować odważnych decyzji, włącznie z uśmierceniem jakiegoś tworu. Fan page nie należy do ciebie. Facebook zawsze może zmienić zasady i regulamin. Tylko nad blogiem lub własną stroną masz pełną kontrolę.
Świetny tekst! Wreszcie ktoś publicznie potwierdził moje myśli. Również nie widzę sensu prowadzenia fanpage dla osób „prywatnych”, tzn tych publicznych – blogerów, itd.
Jeśli mogę Ci coś zaproponować – zacznij działać na G+! Z twoim contentem, możesz znaleźć fajną grupę rozmówców. Pozdrawiam! :))
Są różne strategie, jeden ze znanych blogerów właśnie założył swój fan page, będąc do tej pory przykuty tylko do profilu prywatnego. Gdybym cały czas utrzymywał ten rodzaj treści, to pewnie i G+ udałoby się ładnie zutylizować, ale ponieważ mam trochę inne plany, to na razie zostaję przy swojej strategii. 🙂
Hmm…zabiłeś mi klina. Przemyślę sprawę swojego fan page’a.