Strona główna Social & Media Kim jesteś, by mi doradzać?

Kim jesteś, by mi doradzać?

14
Kim jesteś, by mi doradzać?

Obiegowa opinia, że porządny bloger musi mieć swoich hejterów, niesie w sobie sporo prawdy. Ale jeszcze więcej prawdy jest w tym, że autorzy odważnych opinii prędzej niż później muszą doczekać się swoich „doradców”, którzy wygłoszą niechciane rady.

I wcale nie musisz być blogerem, żeby poczuć to na własnej skórze. To jest ten gatunek ludzi, którzy stojąc w opozycji do ciebie, zaczynają zdanie od „lepiej byś”. Lepiej byś się wziął do porządnej roboty, a nie blogował. Lepiej byś się z nimi nie zadawał. Lepiej to, lepiej tamto, lepiej siamto.

Taki wyświechtany zwrot ludzi, których rola prawdziwego architekta kariery wcale nie interesuje. Ale za to wyśmienicie wiedzą, że to co robisz, jest niewłaściwe.

blogowi-doradcy

Kiedy na blogu pojawia się komentarz ze zdaniem „lepiej byś”, dopada mnie intrygujące pytanie: kim ta osoba jest (przeważnie nie podpisuje się imieniem i nazwiskiem)? A co ważniejsze: co w życiu osiągnęła, że podążając za jej poradami naprawdę stanę się jeszcze lepszy? I nie, ja wcale nie zadzieram nosa. Lubię wsłuchiwać się w głos ludu, bo niektóre rzeczy widać lepiej po drugiej stronie ekranu.

Jednak w obliczu takiej sytuacji zadaj sobie pytanie: na czym takiej osobie naprawdę zależy? Wyobraź sobie, że spełniasz jej oczekiwania, robisz dokładnie tak, jak chce. Myślisz, że wróci, dostrzeże zmiany, pochwali i przyklaśnie? Weźmie odpowiedzialność za zmiany? Zapomnij! To przeważnie frustraci, którym ciężko żyje się z faktem, że ktoś widzi coś zupełnie inaczej.

Ty się zmienisz, ich już tu nie będzie. Nie wrócą. Nikt, kto wyśmienicie wie, co masz zrobić, żeby odnieść sukces, nie zdradzi ci tego w publicznym komentarzu. Właściciele złotodajnej strategii sukcesu nie tracą czasu na „doradztwo” w komentarzach na blogu. Jestem święcie przekonany, że ludzie, którzy dostrzegają moje słabości, nigdy mi o tym nie powiedzą. Wyciągną wnioski i wezmą to za dobrą monetę, robiąc sami coś znacznie lepszego ode mnie.

Ci, którym naprawdę zależy, napiszą mi wiadomość prywatną lub powiedzą o tym prosto w oczy. Ci, których chcę mieć za doradców, nigdy nie zwrócą na mnie uwagi. Bo pamiętaj, że najlepsi doradcy to ci, na których najpewniej nigdy nie będzie cię stać.

Kim jest reszta, która chce ci dawać niechciane rady? Nikim. Reszta „wyśmienitych doradców” to ludzie, którym świat nigdy nic nie będzie zawdzięczał, a komentarz to jedyny sposób, by nieudolnie wmówić ci, że ponieważ myślisz inaczej od nich, to niewiele osiągniesz.

Pozdrów ich zdaniem „mam cię w dupie” i pokaż, jak wyśmienicie radzisz sobie bez ich porad. Powodzenia.

14 KOMENTARZE

  1. Mój blog ma takie motto- ” Ile rzeczy należy mieć w dupie, to się w głowie nie mieści”. Kiedyś ktoś z reala, zaczął mi doradzać. Że powinnam to albo siamto właśnie. Kiedy powiedziałam, że moje życie będę układała sobie po swojemu i nie interesuje mnie co myślą inni usłyszałam; no tak, bo przecież Ty masz wszystko w dupie.
    Mam.
    Jeśli ktoś z buciorami włazi w moje życie, którego kompletnie nie zna, to owszem mam to w dupie 😉

  2. Jest jeszcze jedno powiedzonko: najwięcej będzie Cię kosztować darmowa rada znajomego.
    Tak już mają niektórzy, że sami nic nie robią a tylko udzielają rad. U innych dostrzegą małą wadę a u siebie często nie widzą tych znacznie większych. Tacy ludzie porównując się z innymi (wg. gorszymi od siebie) czują się lepsi. To jest ich sposób na podbudowanie samooceny. Nie potrafią inaczej. Należy po prostu nie zwracać na nich uwagi.

  3. Czy weźmiesz odpowiedzialność za zmiany-do zapamiętania.
    Mnie otaczają telepaci, tekst: bo ty sobie myślisz i tu następuje monolog co ja sobie myślę 😉 „Znawcy” „normalnej pracy”, chociaż do tej pory nie dowiedziałam się na czym miałaby ona polegać i co jest nienormalnego w mojej dotychczasowej pracy, tekst: jak pójdziesz do normalnej pracy. A w ogóle moje życie, od niektórych bardzo z dala, i opierające się na rzadkich kontaktach, tak bardzo wpływa na innych.

    • A co to znaczy normalna praca? Czasy się zmieniają, styl życia się zmienia, praca też. Nikt nie weźmie odpowiedzialności za zmiany, które Ty wprowadzisz biorąc rady innych do siebie. Mnie też wiele razy ostrzegano, „jak się nie bedziesz uczył, to będziesz coś tam coś tam”. I przeważnie ci doradcy nie mieli zielonego pojęcia, jak świat się zmieni i że dziś dyplom można sobie w 4 litery wsadzić.

    • Odpowiedzialność za zmiany wezmę ja, ale tylko wtedy gdy sama zechcę je wprowadzić. A zmienianie się, bo ktoś tak chce nie wchodzi w grę. Takich zmieniaczy słucham jednym uchem i dalej robię swoje, bo szkoda mi tracić czas na przejmowanie się zdaniem innych.

  4. to mi przypomniało sytaucję przy stole, kiedy moje dziecko stwierdziło,że nie jest głodne, a jego babcia rzuciła tekstem ” tylko ci się tak wydaje, no jedz.. za babunie”…
    niektórzy po prostu wiedzą zawsze lepiej, co ty myślisz, co ty powinieneś robić, jak powinieneś żyć… zaczyna się od tresowania małych dzieci po wpieprzanie się w ich dorosłe życie.. , hejtowanie w sieci, przestawianie rzeczy w cudzym domu po swojemu itepe itede.. to taki specyficzny rodzaj człowieka.. niestety bardzo często spotykany.. ja np ostatnio usłyszałam od obcej baby,że teraz to powinnam już uwazac, gdy pochylała się nad moją nowo narodzoną trzecią córką..

  5. Zgadzam się całkowicie z tym co napisałeś. Osoby zdrowe (czerpiące satysfację ze swojego życia), zamiast krytykować innych (często bezpodstawnie), wolą ten czas poświęcić na swój rozwój osobisty.

    Im więcej wiesz, tym więcej pozostaje do poznania i wciąż tego przybywa. ~Francis Scott Fitzgerald
    Wiem, że nic nie wiem ~Sokrates

  6. Myslę, że komentarze typu „lepiej byś…” są w ogóle poza dyskusją; nie są ani doradzaniem, ani merytoryczną rozmową. Z drugiej strony, pomijając cytowaną, prymitywną frazę, komentarz zawiera z natury rzeczy osobistą opinię komentującego. Pewnie bywa ona irytująca, ale tak, jak bloger ma prawo do własnych pogladów, tak i rozmówcy wolno posiadać własne zdanie, niekoniecznie zgodne z ideami blogera. Czy każdy, kto się ze mną nie zgadza to frustrat? Skąd wiadomo, czy osoba komentujaca ma na koncie wielkie osiągnięcia czy też nie może żadnym sie poszczycić? Czy aby zamieszczać komentarze należy najpierw przedstawić swoją drogę zyciową i udowodnić prawo do robienia uwag?
    Drogi Blogerze , jeśli nie jesteś gotowy na przyjmowanie uwag krytycznych ( oczywiście z zastrzeżeiem, że ich forma musi być kulturalna) z zewnątrz, to może nie pisz bloga, lub zamknij go na komentarze.
    UFF, strasznie dużo tu tego wyrazu; „komentarz”, ale on najlepiej oddaje sedno sprawy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj