Strona główna Społeczeństwo Jak przyczyniłem się do startu Adamka w eurowyborach

Jak przyczyniłem się do startu Adamka w eurowyborach

4
Jak przyczyniłem się do startu Adamka w eurowyborach

Jest rok 1999. Byłem wtedy na tyle głupi i mały, że nie rozumiałem złożonych, geopolitycznych konsekwencji członkostwa Polski w NATO. Ale wystarczająco duży i kumaty, żeby obczaić dwie rzeczy. Primo: to powód do dumy. Secundo: to efekt wieloletnich starań, by znaleźć się w gronie najlepszych.

10 lat temu ogarnęła mnie jeszcze większa duma, że wreszcie należymy do europejskiej elity. Że spełniło się marzenie o większej swobodzie, o pomocy  finansowej, o dostępie do zagranicznego rynku pracy. O zyliardach rzeczy, których teraz zazdrości nam Ukraina.

Przez ostatnią dekadę byłem dumny, że zalety członkostwa w UE dały wielu Polakom ogromne szanse na rozwój. Każdy. Osobisty, zawodowy, biznesowy. To coś wspaniałego, że dzięki temu zrównały się szanse. Że wiele rzeczy się upowszechniło, że zwiększył się dostęp. Że w końcu po pieniądze od UE mógł stanąć i mądry i głupi, i biedny i bogaty, i sportowiec i polityk i sprzątaczka.

I o to wszyscy w ostatnich latach walczyliśmy. Do tego właśnie dążyliśmy. Do równych szans, do większego dostępu, do powszechności. Kiedy widzę znajomych, śmiejących się ze startu Adamka, Otylii Jędrzejczak czy Macieja Żurawskiego w eurowyborach, to czuję w nozdrzach śmierdzącą niekonsekwencję. Słyszę w uszach: „tacy ludzie nie powinni w ogóle startować!”

A niech sobie startują! Przecież wszyscy się do tego przyłożyliśmy. Ich start to konsekwencja naszych zabiegań o to, by każdy miał równe szanse. Oni najzwyczajniej w świecie korzystają z tej możliwości. Szansy, płynącej z członkostwa w UE, któremu „tak” powiedziało 3/4 głosujących.

Nie odbierajmy tym ludziom szansy na start, na sukces, na porażkę, czy kompromitację. Problemem nie jest ich decyzja o starcie, czy ubytki w wiedzy o porozumieniu w Kyōto. Czy nawet homofobiczne skłonności boksera.

Problem w dużej mierze leży w wyborcach i bardzo niskiej frekwencji. Dlaczego uważani przez większość za idiotów nie mieliby startować w eurowyborach, jeśli spełniają wszystkie warunki w ordynacji? Niech startują. A to od Ciebie zależy, czy pokażesz im czerwoną kartkę.

Mówiłem dokładnie o tym samym we vlogu o naszej obojętności wobec atakujących i szkalujących Jurka Owsiaka. To, jak daleko zajdą ci ludzie, zależy od tego, jak bardzo im na to pozwolimy, pielęgnując w nas społeczną znieczulicę.

Zastanów się, czy udostępnianie takich informacji w jakikolwiek sposób tym ludziom zaszkodzi? Ja w to wątpię, bo ich wyborcy mają zupełnie inną percepcję niż my. To lojalni wyznawcy, pretorianie. Zagłosują tak czy siak, nawet jeśli jutro Żurawski wyzna publicznie, że nie zna daty wejścia Polski do UE.

I żebym został dobrze zrozumiany: nie popieram ich jako kandydatów. To nie moja bajka, wszyscy się pięknie podłożyli kilkoma wypowiedziami. Ale nie widzę powodów, by nie mieli startować. Nie widzę powodów, by śmiać się z ich startu, będącego konsekwencją wieloletnich starań o równe szanse. Ty też możesz zgłosić swój komitet, zebrać głosy poparcia i lansować swoje mądrości lub głupoty.

Nie widzę również powodów, by tych ludzi skreślić w wyborach, głosując na innego kandydata. Do tej pory nie mogę pojąć, dlaczego oczekując mądrych, kompetentnych ludzi w Brukseli poświęcamy więcej czasu tym, którzy na to nie zasługują? Bo tak szczerze i uczciwie: ile razy udostępniłeś na Fejsie link do treści pokazujących dobrych kandydatów, wartościowych ludzi, pomysłów i przekonań, a ile razy pomagałeś zaistnieć i rozszerzać się głupocie?

[divider]

Foto: Mirosław Gładysz, źródło: Wikimedia Commons, licencja CC BY 3.0

4 KOMENTARZE

  1. dokładnie 🙂 startować może każdy (oczywiście jak spełnia wymogi formalne- żeby nie było niedomówień). Ale to ode mnie zależy na kogo oddam głos. Może na problem trzeba spojrzeć z tej strony: gdyby każdy Polak uprawniony do głosowania oddał swój głos, aktywniej uczestniczył w tym co się dzieje w kraju przez chociażby uczestnictwo w spotkaniach z posłami, europosłami to może coś jednak by się zmieniło… nie mówię, że to byłaby rewolucja, ale przecież rozmową, uświadamianiem polityków o tym jak coś wygląda może coś zmienić, wg mnie. Tak wiem, ze trochę odbiegłam od tematu, ale musiałam

    • Myślimy identycznie Kinga, ja lubię wymagać dużo od siebie, dopiero później od innych. Jasne, przykro mi jest, kiedy słyszę wypowiedzi Adamka, ale z drugiej o to właśnie walczyliśmy. O równy dostęp. Równy dostęp to także szanse dla tych, których nie popieramy. A i tak wszystko rozstrzygnie się przy urnie.

  2. Właśnie! Wszystko rozstrzygnie się przy urnach. Nic nie mam do startu Tomasza Adamka w Eurowyborach, chociaż tendencję do przechodzenia ze świata sportu do świata polityki (takiej polityki) potępiam – z prostego powodu – najlepiej być zapamiętanym dobrze, jako wyśmienity sportowiec, który wiedział, kiedy ze sceny zejść.

    Hm, jasne, że walczyliśmy o równość, powszechny dostęp do praw wyborczych – czynnych i biernych. Szkoda jednak, że wybory nie są nic warte, bo nie każdy korzysta z tego, że może IŚĆ i ZADECYDOWAĆ o SWOIM KRAJU. Z drugiej strony – taki stan rzeczy też jest konsekwencją czegoś.

    I jeszcze jedno: Szkoda, że Adamek nie zdaje sobie sprawy, jak wielką stał się marionetką w rękach „Zbyszka” (drażni mnie to, jak o nim mówi, takie to jakieś… kolesiowskie?) Taki silny chłopak, a tak łatwo dał się sprowadzić do miana symbolu, „mocnej” twarzy.

    Cytując Kazika:
    „Jak mi mówiła moja jedyna znajoma
    Tomasz Adamek braci Kliczków nie pokona”

    Pozdrawiam serdecznie!

    • Cześć Asiu,
      myślimy podobnie. Adamek to nie moja bajka, rośnie mi żyła na czole z każdą jego kolejną wypowiedzią, ale nie chciałbym mu odbierać szansy na kompromitację i porażkę. Zniechęceni będą jeszcze bardziej zniechęceni, a zwolennicy z każdą wypowiedzią będą tylko mu klaskać.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj