Strona główna Social & Media Dorota Zawadzka: „Blogerzy walczący o niezależność nie dają mi prawa do bycia blogerem”

Dorota Zawadzka: „Blogerzy walczący o niezależność nie dają mi prawa do bycia blogerem”

3
Dorota Zawadzka: „Blogerzy walczący o niezależność nie dają mi prawa do bycia blogerem”

Doroto, jesteś osobą rozpoznawalną, świetnie radzisz sobie w mediach społecznościowych. Gdybyś chciała wyjść z jakąś inicjatywą, coś zmienić, na coś wpłynąć, to udałoby Ci się to bez zrzeszania się. Masz przecież ogromną siłę przebicia. Po co ci w takim razie jeszcze udział w Polskim Stowarzyszeniu Blogerów i Vlogerów?

Kiedy znalazłam zaproszenie na spotkanie założycielskie, to pomyślałam, że to jest przede wszystkim bardzo fajna inicjatywa. Zastanawiałam się jak mogę pomóc. Mój mąż, który jest równocześnie moim menedżerem, uważa podobnie. Rozmawiałam z nim o tym, jak ja, osoba bardzo rozpoznawalna, może sobie znaleźć miejsce w takim Stowarzyszeniu. A to wcale nie jest łatwe. I doszliśmy do wniosku, że najlepiej odnajdę się w drugim szeregu. Trochę jak taki szeregowy „pracownik etatowy”. Bez wybijania się na pierwszy plan. Chcę z pracować na rzecz społeczności.

„Najlepiej odnajdę się w drugim szeregu.”

A jesteś członkiem innych Stowarzyszeń lub Organizacji?

Nie. To jest mój debiut.

Co w takim razie było dla ciebie główną motywacją, żeby się zaangażować?

Przyszłam, żeby zobaczyć, poznać ludzi i być może się na coś przydać. Mam trochę taką duszę sekretarki i jestem społecznikiem. Jestem bardzo ciekawa ludzi. Uwielbiam poznawać nowe osoby, nowe obszary, słuchać tego, co mają do powiedzenia i jak się rozwijają. Może to zabrzmi śmiesznie, ale kontakt z młodymi ludźmi bardzo mnie odmładza. Ważne jest dla mnie również środowisko blogów parentingowych, z którymi jestem związana od lat.

Nie zdziwiło Cię to, że na spotkaniu założycielskim zabrakło tych najbardziej popularnych?

Też się nad tym zastanawiałam, ilu z tych popularnych i rozpoznawalnych blogerów przyjdzie? Pomijam Maćka Budzicha, Krzysztofa Gonciarza, czy kilka innych osób, które były pomysłodawcami tej inicjatywy. Myślałam, że przyjdą znane blogerki modowe, kulinarne. Ale najwyraźniej nie mają takiej potrzeby. Ja taką potrzebę mam. Bo uważam, że warto aktywnie zaangażować się w taką inicjatywę. Budowanie zawsze mnie pociągało.:)

„Blogerzy, którzy walczą o niezależność, nie dają mi prawa do bycia blogerem.

Zgłosiłaś się sama do Komisji Rewizyjnej?”

Nie, to nie była moja decyzja. Zgłosiła mnie Natalia Hatalska. Byłam tym trochę zaskoczona.

Pewnie dlatego, że miałaś znane nazwisko…

No, mogę się domyślać, że znalazłam się tam właśnie dlatego. Mam rozpoznawalną gębę i muszę się z tego dużo tłumaczyć. Bo okazuje się, że blogerzy, którzy walczą o niezależność, nie dają mi prawa do bycia blogerem, do reprezentowania i pracy na rzecz blogosfery. I to mnie wkurza.

Paweł Opydo pisze na swoim blogu: „W komisji rewizyjnej PSBV jest Superniania. Nie, ja też nie mam pojęcia co ją wiąże z blogosferą.” Nie czujesz się trochę wyoutowana?

Czuję, że ktoś chce mnie wyuotować, ale sama tak się nie czuję. Ja jestem trochę z innego pokolenia. Nie ma zbyt wielu blogerów w moim wieku. To jest jednak domena młodych. Ja się w tym wszystkim odnalazłam dzięki moim synom, którzy mnie kiedyś tego uczyli i to mnie do dziś fascynuje. Poza tym takie rzeczy zawszę się będą działy. Ja lubię rozmawiać. Codziennie toczę wiele różnych dyskusji, każdemu tłumaczę. Nie denerwuje się, nie unoszę. Jak ktoś twierdzi, że ja nie mam prawa, no to pytam: wytłumacz mi dlaczego? Dlatego, że mam znane nazwisko?

No bo większość osób patrzy na Ciebie przez pryzmat osobowości telewizyjnej, Super Niani. W ich oczach jesteś znaną twarzą, która wyrosła na małym ekranie, więc jak Cię zobaczyli w Stowarzyszeniu to od razu zadali sobie pytanie: po co ta Zawadzka się tam pcha, przecież nie zna się na blogowaniu…

A co to znaczy „znać się na blogowaniu”? Albo piszesz albo nie. Albo czujesz albo nie. 8 lat temu założyłam pierwszego bloga. Uwielbiam czytać blogi. Sama często piszę. Albo to jest coś bardziej swobodnego, od siebie, albo coś na kształt felietonów. Mam bloga w natemat.pl, mam mniej oficjalną Psycho(b)lożkę, mam też sporą i mocno zaangażowaną społeczność na Facebooku. Mam w końcu swój kanał na YouTubie, gdzie umieszczam vlogi, więc ja w tej przestrzeni funkcjonuje od bardzo dawna.

„To gdzie, kiedy i jak się zaczyna przygoda z blogowaniem nie ma absolutnie znaczenia. Ważne jest to, gdzie się spotykamy na końcu.”

Byłaś też przecież prelegentką na Blog Forum Gdańsk 2012, podczas którego mówiłaś o blogach parentingowych…

No właśnie. I teraz jak mi ktoś pisze, że ja się nie nadaję do PSBV, bo nie zjadłam zębów na blogosferze, to tak, jakby mi powiedział, że ktoś, kto jest osobą publiczną, już nigdy nie może być blogerem. Może być. Ludzie publiczni też blogują. To gdzie, kiedy i jak się zaczyna przygoda z blogowaniem nie ma absolutnie znaczenia. Ważne jest to, gdzie się spotykamy na końcu.

Widzę, że znana gęba wcale nie musi ci pewnych rzeczy ułatwiać…

Znane nazwisko to czasami utrapienie. Jak Ty wchodzisz pod dyskusję na jakimś blogu i piszesz: „nie podoba mi się to, nie masz racji”, to albo ktoś zareaguje, albo nie. Natomiast jak ja się gdzieś pojawiam i ktoś mnie skojarzy, to jestem traktowana inaczej. Mam pod górkę. Ludzie piszą wtedy: „znowu się ta SuperNiania wymądrza”. A potem ląduję na jakichś plotkarskich serwisach.

Wyczuwam, że poprzez zaangażowanie w Stowarzyszeniu chciałabyś to zmienić?

Tak, chciałabym walczyć z taką postawą. Chcę być traktowana tak samo jak inni. Ja chcę mieć prawo do swojego głosu, pod swoim nazwiskiem. Jak każdy bloger. Jasne, mogłabym założyć fałszywe konto i napierniczać wszędzie, dyskutować i nikt by się do mnie nie przyczepił. Tylko nie o to mi chodzi…

To o co chodzi?

Ludzie często się nie przyczepiają do mojej wypowiedzi ad rem, tylko uprawiają wycieczki ad personam. I to jest wkurzające. I z taką postawą chciałabym walczyć. To jest też kwestia, o której chciałabym w tym środowisku rozmawiać. Możemy się różnić, ale mamy być równo traktowani. Oczywiście, jest różnica w wiedzy i doświadczeniu, ale to zupełnie co innego.

„Ja rozumiem, że Kominek jest bardziej znany niż „Józefata”, ale ona też ma swoją społeczność, dla której być może jest ważna. I ja absolutnie nie chciałabym tego wartościować.”

Co cię najbardziej wkurza w innych blogerach?

Nie lubię porównywania się z innymi, obrabiania dupy innym ludziom. Denerwuje mnie też czasem miałkość tematów. Chciałabym, żeby mówiono o tematach ważnych. Poza tym strasznie wkurza mnie to, jak ktoś mówi: „no, ci ważniejsi blogerzy nie przyszli”. To co? Są ważni i ważniejsi, mądrzy i mądrzejsi? Ja rozumiem, że Kominek jest bardziej znany niż „Józefata”, ale ona też ma swoją społeczność, dla której być może jest ważna. I ja absolutnie nie chciałabym tego wartościować.

Ktoś ci teraz pomaga w blogowaniu?

Nie. Ja się bawię w to sama, robiąc doświadczenia na żywym organizmie.

Będą karne jeżyki dla niegrzecznych blogerów?

(śmiech) Nie, oczywiście, że nie. Zawsze tłumaczę, że karny jeżyk nie jest karą. Jest tylko po to, żeby sobie posiedzieć i się uspokoić.

„Chcę pokazać, że jestem zwykłą, normalną osobą, która nie nosi nosa w chmurach.”

To jak widzisz swoją rolę w Stowarzyszeniu? Masz już jakieś pomysły, obszary, którymi chciałabyś się zająć?

Na pewno warto rozmawiać o etyce. Nie jestem w komisji etyki, ale na pewno się w takie rozmowy zaangażuję. Po pierwsze z racji wykonywanego zawodu, a po drugie z racji własnych obserwacji przy pracy z ludźmi. Chcę pokazać, że jestem zwykłą, normalną osobą, która nie nosi nosa w chmurach. Jestem osobą, która chce wykonywać odpowiednio swoje zadania. I jak mam coś mądrego do powiedzenia, to mówię, a jak nie to siedzę cicho. Na chwilę obecną obsługuję pocztę, zajęłam się odpowiedziami na pytania tych, którzy chcą zostać nowymi członkami.

Słyszałem, że zgłaszają się też znane nazwiska…

Nie powiem Ci kto, ale pojawiają się też osoby znane publicznie. A przecież nie przeprowadzimy selekcji na zasadzie: pan to ma znane i rozpoznawalne nazwisko i jest blogerem? A to nie przyjmujemy, bo to jest tylko dla kogoś z Piotrkowa Trybunalskiego.

Sporo mówi się w kuluarach, że stowarzyszenie powstało tak naprawdę po to, by narzucić pewien z góry określony standard. Nie czujesz, że to Stowarzyszenie jeszcze bardziej podzieli blogerów?

Myślę, że nie. Bardzo ważna jest otwarta rozmowa, dlaczego komuś się daje prawo, a innemu się nie daje. Musimy być otwarci na różnorodność. Główną ideą Stowarzyszenia jest integracja środowiska i zwiększanie jego mocy. Ale nie chodzi o to, żeby dawać moc pojedynczym osobom i je lansować. Bo chodzi o to, żebyś miał kogoś, kto się za Tobą wstawi, kto pomoże Ci zawalczyć, kiedy będziesz miał problemy. Kogoś, kto podpowie Ci, w którą stronę iść. To jest twój wybór, czy ty w tę stronę pójdziesz. Nie chodzi o to, żeby komuś coś narzucać, tylko pokazać możliwości.

Jak wg Ciebie będzie wyglądała blogosfera za parę lat i jaką rolę w tym wszystkim miałoby odegrać Stowarzyszenie?

Wyobraź sobie, że jest jakiś bloger z mniejszej miejscowości, piszący o guzikach. Dobrze byłoby, gdyby mógł zostać członkiem Stowarzyszenia. Przyjechać na szkolenie, gdzie powiedzą mu, o tym jak rozwijać swojego bloga, jak zwiększyć kompetencje, o czym warto pisać, co zrobić, by mieć więcej czytelników, jakie zagrożenia mogą na niego czyhać w sieci. Może się tymi radami posłużyć, ale nie musi, bo to nie jest obowiązkowe.

A spotkania regionalne?

Ludzie zupełnie inaczej funkcjonują, kiedy spotykają się ze sobą twarzą w twarz. Dyskusje w sieci są fajne, ale nic nie zastąpi spotkań w realu. Jestem jak najbardziej za tym, by spotkania odbywały się w mniejszych grupach, w grupach regionalnych, żeby wszyscy mogli się realnie poznać. To stanowiłoby wartość dodaną.

„Blogowanie, to za przeproszeniem, nie jest rzeźbienie w gównie. To poważna sprawa, blogerzy powinni być traktowani serio.”

A co z próbą zdefiniowania bloga, vloga, czy też blogera?

Mimo wszystko uważam, że właśnie określenie szerokiego obszaru, w którym działamy, to, kim jest bloger, kim jest vloger, czy jutuber, wydaje mi się istotną rzeczą. Bo nawet jeśli to dla młodych ludzi jest jasne, to nie zapominajmy, że chcemy działać na szerszą skalę. Przecież będziemy współpracować czy docierać do miejsc i ludzi, dla których b(v)logosfera jest nieznana. Jedna z blogerek napisała list do Ministerstwa, by uzyskać odpowiedź na nurtujące ją pytanie. Nie doczekała się odpowiedzi. Ale ponieważ jest też dziennikarką, to wysłała swoje pytanie ponownie, przedstawiając się jako pracownik jednego z medium. Odpowiedź dostała natychmiast. Blogowanie, to za przeproszeniem, nie jest rzeźbienie w gównie. To poważna sprawa, blogerzy powinni być traktowani serio. I mam nadzieję, że bycie częścią takiej społeczności da ludziom większą siłę przebicia.

Ale przewidujesz, że Stowarzyszenie będzie dawało mandat, który bloger na jakim temat może się wypowiadać?

Nie, absolutnie nie. Każdy ma prawo się wypowiadać. Musimy tylko uświadomić sobie, że jak się wypowiadasz na jakiś temat, to musisz wziąć za to odpowiedzialność. Oglądałam ostatnio jeden z odcinków serialu prawniczego w telewizji. Na sali sądowej siedział bloger, który napisał, że jakiś program komputerowy jest plagiatem. Sędzia zapytał go: a jakie pan ma na to dowody? Na co on odpowiedział: ja jestem blogerem, mogę napisać wszystko. I oczywiście on ma prawo napisać, że to jest jego opinia, tylko musi mieć świadomość, że ktoś go za to poda do sądu. Możesz powiedzieć wszystko, tylko musisz wiedzieć, co Cię za to może spotkać. I ty musisz rozważyć sam, czy warto jest o tym mówić, albo jak to powiedzieć, żeby nie mieć z tego powodu problemu.

3 KOMENTARZE

  1. To jest w ogóle idiotyczne, żeby ktokolwiek zabraniał komuś blogować, bez względu na to, kim ten adept jest. Blogi po to są upowszechnione, żeby każdy mógł z tego skorzystać.
    A że blogerki modowe się nie pojawiły? Ścianki się same nie zapełnią. Poza tym co im może dać stowarzyszenie? Właściwie nic.

  2. Po prostu blogerzy, którzy popularności pragną jak ryba wody poczuli zazdrość, kiedy babka z TV weszła w środowisko i też bloguje. Bo ona popularność swojego bloga zbuduje 100 razy szybciej na bazie tego że już jest popularna. No a niektórzy, jak widać, nie mogę tego znieść..

  3. dla mnie smutny jest fakt, że osoba, która coś osiągnęła, do czegoś doszła lub jest medialna, musi się w ogóle z tego tłumaczyć :/ nie śledzę bloga Pani Doroty, ani jej kanału na YT, ale z tego co mówi i zakładając, że mówi prawdę, do czynienia z blogowaniem w ten czy inny sposób ma. pewnie też nie bez powodu dostała zaproszenie.

    z tego co pisze Paweł Opydo w cytowanym poście, to jedzie równo po całym Stowarzyszeniu, a wątek Pani Doroty to dla niego wisienka na torcie, wpisana w sumie w kontekst wypowiedzi. tak czy inaczej nie rozumiem skąd ta ignorancja i nieuprzejmość. to jak silenie się na oryginalność będąc jak wszyscy (nielubiący osób sławnych i popularnych) …

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj