Strona główna Social & Media O przyklaskiwaniu topowym blogerom

O przyklaskiwaniu topowym blogerom

4
O przyklaskiwaniu topowym blogerom

Niektórzy sądzą, że przyklaskując topowym blogerom zwiększają i sobie szansę na popularność, na współpracę z największymi markami. Czy to naprawdę tak działa?

photo credit: marfis75 via photopin cc

4 KOMENTARZE

  1. Nie ze wszystkim się mogę zgodzić wydaje mi się, że wyolbrzymiasz problem. Każdy ma szanse się przebić jednak trzeba prezentować coś oryginalnego i robić to konsekwentnie niestety same ambicje nie wystarczą. A to, że firmy zgłaszają się do najlepszych… tak ale tylko te największe jest wiele firm, których nie stać na „topowych” blogerów a również chcą dotrzeć do klientów via social media. Znam kilka przykładów gdzie firmy zgłaszały się do tych mniej znanych blogerów i same oferowały pewne kwoty za rezencowanie jakiegoś produktu. Pytanie tylko czy na start 300-400 zł to była kwota za która chcieli to robić czy jednak woleli odrzucić propozycję i czekać aż zgłosi się do niego potężna firma.

  2. Mario, temat współpracy z markami jest tematem bardzo złożonym. Ja w tym vlogu skupiłem się głównie na wątku kibicowania, jako nadziei, że to idzie do jednego wora. Wg mnie nie rozkłada się ta promocja, kibicowanie i propaganda równomiernie po wszystkich. Zyskują głównie ci topowi. Oczywiście, nie przeczę, że do mniejszych, mniej znanych, nikt nie puka. Ale trzeba się zastanowić, jaka to firma i czy współpraca z nią nie obniży prestiżu bloga. Temat rzeka.

  3. Fajne, zdrowe podejście, może trochę skrajne, ale ważne, że oryginalne i Twoje 🙂 Każdy ma swoją drogę na szczyt i każdy ma swój szczyt (dla jednego mogą to być gratisy od firm, dla innego statsy, a dla innego jak najwięcej dobrych tekstów).
    Jeśli zaś chodzi o blogokonsorcja, ostatnio trafiłem na takie: http://www.lipinski-kamil.pl/blogerzy-to-my/ Kibicuję im, aby ten swoisty manifest nie podzielił blogosfery, tylko rzeczywiście promował wartościowe nisze nie dla popularności, ale dla samej wiedzy, że istnieją.

    • Jak już kiedyś mówiłem, moja teoria jest następująca i ponadczasowa. Droga do popularności zawsze wiedzie przez dupę. Ale trzeba komuś innemu lizać dupę, ale zrobić coś, co innym tę dupę urwie. Trzeciej możliwości nie ma.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj