Początek reklamy

Cześć! Ten tekst jest reklamą firmy Zenbox.pl. Bardzo nietypową reklamą, bo nikt mi jej nie zlecił i nie opłacił. Ba, ja sobie nawet sam wszystko opłaciłem. I serwer, i obsługę domeny. I wiecie co? To było najlepiej wydane 300 zł w moim życiu na takie usługi. Jeśli chciałbyś w przyszłości skorzystać z usług innej firmy w tym zakresie, skonsultuj się wpierw z lekarzem lub farmaceutą, gdyż jakikolwiek inny wybór może być oznaką braku logicznego myślenia oraz wiedzy, że zenbox.pl jest pierdylion lat do przodu od konkurencji.

Koniec reklamy

[hr]

OK, ten wpis nie jest czystą reklamą. To tzw. earned media, na które zenbox.pl absolutnie zasłużył. Ale powiedzmy to sobie wprost. Bycie w moim osobistym rankingu czymś więcej, niż tylko spełnieniem wygórowanych oczekiwań, jest jak rozsmarowywanie bitej śmietany na brzuchu Moniki Bellucci. Jest czymś wręcz niemożliwym.

Nie spodziewałem się, że przeniesienie bebechów i domeny może trwać jeden dzień od momentu udostępnienia danych. I to w cenie pakietu! To rzadkie uczucie, że ktoś robi ci coś szybko i perfekcyjnie, a ty się tylko przyglądasz.

Nie spodziewałem się również, że pomoc techniczna może odpowiadać w przeciągu kilku-kilkunastu minut. I jakie było moje (pozytywne rzecz jasna) zdziwienie, że nie rozpoczynają korespondencji od słowa „witam”?

„Niespodziewajek”, ochów i achów jest więcej. Ale nie sztuka zauważyć coś, co jest oczywistą zaletą. Sztuką jest zauważyć pewne potknięcia i sposób, w jaki się z nich wychodzi.

Mała żyłka na czole

Do Zenboxa przeniosłem dwie strony. Za drugim razem wyrosła mi mała żyłka na czole. Miałem 12 dni na zakończenie operacji, bo 29 kwietnia kończyła mi się usługa u poprzedniego operatora. Wysłałem zgłoszenie, podałem wszystkie dane i czekam.

Zgłoszenie przyjęte i przekazane do odpowiedniego działu. Mija 6 dni i nic. Myślę sobie: no co jest? Za pierwszym razem miałem ogromne szczęście, że poszło tak szybko, a teraz lipa?

Zaniepokojony smaruję grzeczne ponaglenie i pytanie: czy na pewno zdążymy? Nie oczekiwałem, że znów mi przeniosą stronę w jeden dzień. Chciałem tylko mieć pewność, że uda się to zrobić przed wygaśnięciem usługi u poprzedniego operatora, by nie było przestojów.

Wtem dostaję odpowiedź od Tomka Fiedoruka, który nad sobą już w tej firmie nikogo chyba nie ma. Szybka reakcja, przeniesienie mojej sprawy na początek kolejki i nadanie wysokiego priorytetu. Napisał też do mnie jednocześnie wiadomość na Facebooku z wyjaśnieniami i przeprosinami, chociaż tego nie oczekiwałem.

Efekt? Na drugi dzień wszystko śmigało jak F16.

Dobrze wiedzieć, że ktoś trzyma rękę na pulsie i szybko reaguje w podbramkowych sytuacjach. I głęboko wierzę, że takie reakcje są dla wszystkich, a nie dlatego, że ktoś jest mniej czy bardziej wpływowym blogerem.