Strona główna Lifespiration Marzenia to najlepszy przyjaciel nieudaczników

Marzenia to najlepszy przyjaciel nieudaczników

13
Marzenia to najlepszy przyjaciel nieudaczników

Pamiętacie z czasów szkolnych Złote myśli? Takie zeszyty z pytaniami, na które odpowiadali nasi koledzy z klasy. Nigdy takiego nie miałem, ale dobrze pamiętam, co inni chcieli o mnie wiedzieć.

Oprócz trywializmów rodem z piaskownicy były też takie bardziej ambitne. Na przykład o moje marzenia. Zawsze wtedy wpisywałem, że ich nie mam i szybko uznawano mnie za dziwaka. Teraz już wiem, dlaczego moi koledzy-marzyciele nie potrafią spełnić w swoim życiu największych pragnień.

Zbudujemy domek i będzie super…

Spotkanie po latach. Ona nigdy jakoś specjalnie nie zwracała mojej uwagi. Była szara, utuczona przeciętniactwem, choć często marzyła. Wtedy o dużym domu, o mężu, który ją kocha i nie zdradza. I o dzieciach. Takie typowe „zbudujemy cudowny domek i wszystko będzie super”.

– I co, spełniły Ci się marzenia ze szkolnych czasów? – zagaduję ją na spotkaniu po latach
– No niby tak. Mam męża, wychowuję dwójkę dzieci…
– To o czym teraz marzysz?
– Wiesz, moje życie nie jest ciekawe. Dom, dzieci, mąż i tak w kółko. Czasem chciałabym trzasnąć drzwiami i marzę o jakiejś dalekiej podróży do pięknych krajów…

Nie znam jej zbyt dobrze. Ale idę o zakład, że przytłaczająca rutyna wymazuje z jej myśli podróż z mężem i dziećmi. Nie po to się o tym marzy, żeby ciągnąć ze sobą nudną codzienność na drugi koniec świata. To są marzenia o jakiejś odskoczni, totalnym resecie u boku innego mężczyzny.

Ale ona o tym tylko marzy. I nigdy tego nie zrealizuje, choć bardzo tego pragnie. Do końca swych dni na ziemskim padole będzie życiową nieudacznicą. Marzenia to ucieczka od rzeczywistości. A żeby coś w życiu osiągnąć, trzeba tę rzeczywistość okiełznać, a nie od niej uciekać.

Życie wg Paulo Coelho

Jest taka grupa ludzi, których sens życia napędzają Coelhizmy. Coś w stylu „świat na­leży do ludzi, którzy mają od­wagę marzyć” albo „kto nie marzy, ten umiera”. Gówno prawda.

Kiedy słyszę, że ktoś ma jakieś marzenie, to od razu mam przed oczami człowieka pokornie czekającego na cud. Człowieka, który codziennie wstaje z łóżka, spogląda przez okno i naiwnie liczy, że kolejny dzień będzie lepszy. Fantazjuje sobie, że może coś się nagle zmieni. Może dziś stanę się odważna, ładna, a mąż zajmie się dziećmi, pomoże w zakupach, a na dobranoc da buzi i porządnie przeleci?

Marzenia to domena mięczaków i nieudaczników. Często nie są w stanie uznać, że przyczyny niepowodzeń tkwią w nich samych. W ich lenistwie, braku profesjonalizmu, niedoborach determinacji i wytrwałości. Wolą uciekać w marzenia, bo tak jest łatwiej. Stają się one dla nich najlepszym przyjacielem, który przyjdzie pocieszyć w trudnych chwilach. Póki nimi żyją, niczego nie osiągną.

Cele, nie marzenia!

Ludzie sukcesu, twardo stąpający po ziemi, pewni siebie realiści nie mają marzeń. Oni mają cele! Od początku nastawieni są na ich realizację i sukces. Wiedzą, jak to zrobić. Są nierzadko wyrachowani. Znają sposoby, narzędzia i ludzi, dzięki którym po przebudzeniu nie wyglądają przez okno z naiwną nadzieją na lepsze jutro.

Oni po prostu dostają to, czego chcą. Nie marzą o dalekich podróżach, tylko na nie jeżdżą, nie fantazjują o odskoczni, tylko bez skrupułów potrafią bzykać się jak dzikie świerszcze.

Przykłady można mnożyć tak w życiu osobistym, jak i zawodowym. Człowiek nieszczęśliwy oczekuje zadośćuczynienia, jest bierny. Nic nie zmienia, tylko marzy. Tkwi w toksycznym związku, bo ulega presji otoczenia. No bo co rodzina i znajomi powiedzą, jak się rozstaniemy? Tacy ludzie latami czekają, że ktoś im coś zmieni.

Swoje marzenia podrzuć wrogom do ich realizacji. Będą się z nimi męczyć do końca życia. Od biedy pozwól marzeniom odfrunąć, a ambicjom i celom stąpać po ziemi. Mocno!

13 KOMENTARZE

  1. Ciut ciut generalizujesz ale w większości się z Tobą zgadzam! Wydaje mi się, że lubisz szokować słownictwem. No cóż, takie mamy realia. Niewiele rzeczy robi teraz na kimś wrażenie… Pozdrawiam! 😉

    • Cześć Patrycjo,

      wszystko płynie z wewnętrznych przekonań, a wysublimowanego słownictwa używam też na co dzień, więc te środki stylistyczne nie są tu na wyrost. W sam raz 😉

    • Dzięki, że piszesz 🙂 Mimo, jak to ująłeś, wysublimowanego słownictwa i tak bardzo dobrze czyta się Twoje teksty. Czuć, że lubisz pisać pod wpływem chwili, może silnych emocji…
      Słoneczne pozdrowienia z Kielc 🙂

  2. Podeszłabym polemicznie do tego. 😉 Dla niektórych marzenia są ważne, bo od nich się coś zaczyna. Taki mały impuls, a później jest celem, do którego usilnie się dąży i na końcu realizuje 🙂

  3. A jak nazwać osobę, która nieźle radzi sobie w życiu, jednocześnie mając jakieś marzenia? W tym przypadku marzenia=cele? To nie same marzenia są złe, raczej brak jakiegokolwiek działania jest esencją bycia nieudacznikiem lub dosadniej – łajzą (życiową). Taki zastój determinuje wiele czynników, dużo by o tym pisać. Jednak jak często podkreślasz (a ja się z tym zgadzam), każdy ma wolny wybór czy chce być marzycielem – nieudacznikiem, czy marzycielem aktywnym i doskonalącym siebie. Jestem za tą drugą opcją. 😉

    • Cześć,
      wiele zależy od twojego podejścia i nastawienia do życia. To, jak nazywasz pewne rzeczy, to, co chcesz osiągnąć, jacy ludzie Cię otaczają. To sprawia, że masz silną orientację na cele i sukces. 🙂

  4. One się nazywały pele-mele. Te zeszyty. 🙂 Nazwa adekwatna do zawartości 😉
    Zgadzam się absolutnie. Wbrew (jak mniemam) pierwotnemu założeniu, iż marzenia mają być „wiatrem w żagle” dla wielu ludzi stają się nierealną mrzonką, betonowymi bucikami trzymającymi w miejscu.
    Moim zdaniem marzenie samo w sobie powinno być iskrą rozpoczynającą proces REALIZACJI. A że nie zawsze się udaje? Bywa i tak, ale dopóki nie spróbujemy, to się nie dowiemy.
    Wiara w marzenia (w wersji samospełniającej się) podobnie jak wiara w cuda w pewnym momencie mojego życia (niestety niekrótkim) załatwiła mnie „na cacy”. Nie polecam, sama już nie ulegam.
    Za to gdy marzenie staje się celem… To już inna bajka. Veni, vidi, vici. 🙂
    P.S. A za stosunek do Coelho masz u mnie tuzin „Corny”.

  5. Kurcze, ja dzisiaj pisałam o marzeniach i zastanawiam się, czy jestem nieudacznikiem, czy po prostu moje cele (które realizuję) nazywam marzeniami… Bo je jednak realizuję, krok po kroku.

  6. Jakoś tak chyba nie do końca, bo gdyby nie ci rzekomi nieudacznicy z marzeniami to dziś nie słuchalibyśmy ulubionej muzyki z ipoda nie używali byśmy ifonów MacBooków smartfonów samochodów i innych dobrodziejstw dzisiejszego świata. Wrzucasz wszystkich do jednego worka a to nie dobrze, bo marzenia i dążenie do ich realizacji napędza cały świat. Cel czym on jest? Czym był? Skąd się wziął? A stąd, że w czyjejś głowie było marzenie które postanowił zrealizować. W moim odczuciu marzycieli możemy podzielić na tych co tylko marzą (nieudaczników jak sam ich nazwałeś) i na tych co swe marzenia realizują (ludzi sukcesu chociażby wielki Steve Jobs). Generalnie świat jest zepsuty bo zbyt wielu ludzi nie potrafi marzyć jak dzieci i czerpać z tego przyjemność. Ustawili sobie cel mieć dom pieniądze itp itd ale zapomnieli o marzeniach i tkwią w martwym nie satysfakcjonującym ich położeniu którego nie potrafią zmienić bo cel stał się ważniejszy od marzeń i tego czego naprawdę chcą. To tylko taki moje odczucie

  7. Moim marzeniem jest śmianie się z życia, lekkość bytu – w aspekcie zabójstwa doskonałego. We mnie autorze świat również wywołuje negatywne emocje, nawet jestem fanem underground’owego black metal’u. Osobiście uważam, że ten tekst jest szkółką motywacyjną dla podłamanych korposzczurów lub emocjonalnych prymitywów, czy skrytych egoistów. Tak… zimny jest ten świat, nazwą cię słabym skoro buntownik, ale czy byłeś na tyle silny, aby wykształcić satysfakcję z wszechobecnego mroku?

Skomentuj Przewijka Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj