Strona główna Społeczeństwo Kocham kolej. Naprawdę

Kocham kolej. Naprawdę

0
Kocham kolej. Naprawdę

Narzekałem ostatnio na Facebooku na polskie koleje. Z Poznania do Wrocławia miesiąc temu jechałem 2,5h, tydzień temu 3h i żartowałem sobie, że za miesiąc szybciej dojadę rowerem, niż pociągiem. A już na pewno wolniej, niż przed wojną.

Ale gdyby ktoś pomyślał, że jestem zagorzałym przeciwnikiem kolei, to grubo się myli. Bo dziś, niczym niewymuszone, publiczne wyznanie miłości. Uczucia, które drzemie we mnie od małego. Specjalnie na potrzeby blogu i równowagi do krytyki? Nic z tych rzeczy!

To, co opisuję poniżej, miało miejsce dwa lata temu, kiedy szykowałem dziennikarski reportaż na potrzeby turystycznego medium w internecie.

Od kiedy pamiętam zawsze fascynowała mnie kolej. Czy to duża lokomotywa, czy mała kolejka PIKO – adoracji końca nie było. Nie skończyła się ona nawet wtedy, kiedy PKP Intercity powiedziało „nie”.

Miłość zaszczepiona przez rodziców, którzy zabierali mnie na wakacje pociągiem, pozostała do dziś. Kocham kolej. Naprawdę.

Pasję chciałem pokazać w materiale filmowym. I to nie byle jakim. Zapragnąłem wsiąść do pociągu, który ma jedną z najdłuższych, jak nie najdłuższą trasę w Polsce: z Gdyni do Przemyśla pokonuje 1111 km w grubo ponad 18 godzin (jeśli tylko się nie spóźni). Taki swoisty Tour de Pologne przez 3/4 Polski. Pomyślałem, że to idealne miejsce na reportaż – tyle ludzi się przewija, mają różne spostrzeżenia, jadą w rozmaite miejsca.

Materiału jednak nie obejrzycie. Bilet nie na moją kieszeń? Nic z tych rzeczy. Odechciało mi się? No jakże, przecież wyjawiłem moją miłość do kolei. To co się stało? Ano PKP Intercity powiedziało „nie”.

Spółka najwyraźniej doszła do wniosku, że ich pociągi staną się pilnie strzeżoną tajemnicą przed okiem kamery. Bo po co mają się jacyś żurnaliści bezwiednie po przedziałach włóczyć. A nuż by coś odkryli, nagrali, skomentowali albo nie daj Boże zaczęli wypytywać panią rzecznik. Prawidłowo! Lepiej więc zamknąć pociągi na cztery spusty przez pismakami, co to próbują nadszarpnąć niczym nieskażony wizerunek PKP Intercity. Won więc wam od naszych pociągów!

A może i dobrze się stało, bo koleje i PKP Intercity stało się takim łatwym chłopcem do bicia, jakże marnym i mało ambitnym tematem. Jakieś niedociągnięcia, mankamenty, absurdy? Długo nie trzeba szukać. Jak to mówią w żargonie dziennikarskim to taki samograj.

Zanim jednak usłyszałem stanowcze „nie” na decyzję czekałem prawie dwa tygodnie. W tym czasie przeprowadzano najwyraźniej szczegółowe analizy, możliwe scenariusze i efekty mojego materiału, bo co innego może tłumaczyć tak długi okres oczekiwania?

OK, kolej kocham nadal, ale decyzji nie rozumiem. Każdy pasażer może być reporterem, bo któż z Was nie ma kamery w telefonie komórkowym? A przed Wami, PKP Intercity pociągów zamknąć nie może. Trudno będzie Wam także zabronić kręcenia filmików. Od czego są więc media społecznościowe? Od uprzykrzania życia oczywiście, o czym przekonały się niejednokrotnie podmioty, świadczące swoje usługi na „wysokim” poziomie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj