Wczoraj wieczorem znalazłem w swojej skrzynce e-mailowej kolejne, oficjalne oświadczenie Wedla ws. literki „R”. Nadawcy twierdzą, iż dostałem je jako jeden z pierwszych i nielicznych. Ufam na słowo, ale nie zamieszczam całej treści, by nie wydłużać tej notki. Odsyłam zatem do oficjalnej strony Wedla, na której znajdziecie kopię tego oświadczenia.
Po jej przeczytaniu nasunęło mi się kilka wątpliwości, którymi pozwoliłem sobie zainteresować osoby odpowiedzialne za wedlowski pijar (Twenty Four Seven PR oraz Interactive Solutions). W paczce pytań znalazły się również te, które padły na facebookowej grupie, zrzeszającej fanów social mediów i nie doczekały się tam odpowiedzi. Poniżej znajdziecie oryginalne, niezmienione pytania i odpowiedzi przedstawicieli Twenty Four Seven PR.
W przesłanym dokumencie używacie liczby mnogiej w kontekście „indywidualnych przeprosin blogerów. Tzn. ilu blogerów otrzymało takie pisma (ew. ile platform) i ilu znajduje się na liście do przeprosin? Ponieważ Olgierd opisał przypadek tylko jednej blogerki, zapytuję zatem, ile blogów/blogerów posługiwało się nieoznaczonym literką „R” znakiem handlowym?
Działania związane z ochroną znaku Ptasie Mleczko® trwają od kilku lat. Pierwsze listy zostały wysłane jeszcze na początku 2011 roku. Od tego czasu pisma z prośbą od naszej kancelarii trafiły do około stu adresatów, z którymi będziemy się z kontaktować indywidualnie w najbliższym czasie.
Czy w związku z powyższym, oprócz deklaracji na fanapage’u, że „dołożymy starań, by przywrócić blog Iwusi”, planujecie inne formy rekompensaty, zaproszenia do współpracy lub coś w ten deseń? Czy na tę chwilę pozostają tylko wymienione w dokumencie dwa punkty?
Informacja, że blogerka zlikwidowała bloga poprzez działania prawników Kancelarii jest informacja przekazaną nam przez P. Olgierda Rudaka, która nie została nigdzie potwierdzona, w tym przez samą blogerkę. Podtrzymujemy naszą deklarację, że dołożymy wszelkich starań, by przywrócić blog Iwusi. W związku z zaistniałą sytuacją pozostajemy do dyspozycji zarówno Pana Olgierda Rudaka, jak i wspomnianej blogerki. Zgodnie z naszym oświadczeniem zobowiązujemy się również zaprzestać działań mających na celu ochronę marki, których skutki mogłyby urazić osoby nie zajmujące się komercyjną produkcją i handlem słodyczami oraz wysłać indywidualne przeprosiny do blogerów. Jeśli chodzi o inne formy rekompensaty dla blogerów, takie jak: konkursy, współpraca, warsztaty czekoladowe, to rozważamy takie możliwości, ale nie chcemy jeszcze mówić o szczegółach.
Zestaw pytań jednego z użytkowników facebookowej grupy fanów social mediów:
1. Czemu nie odezwaliście się do Olgierda z updatem w tej sprawie?
2. Dlaczego nie ma Waszego oficjalnego stanowiska na wykopie?
3. Czemu zamiast zdusić rzecz w zarodku, to walczycie z tym tylko na Facebooku, na którym kumulują się reakcje na rzeczy, które dostępne są na innych kanałach?”
Wysłaliśmy do Pana Olgierda oficjalne oświadczenie, które jest opublikowane na stronie Wedel.pl oraz na FB. Obecnie pozostajemy do jego dyspozycji. Jeśli chodzi o nasze działania oraz wybór kanałów komunikacji w odniesieniu do opisywanej sytuacji, nie chcielibyśmy się wypowiadać na ten temat w tym momencie.
Mój subiektywny komentarz
Zasadniczo odpowiedzi ze strony Wedla nie wnoszą do całej sprawy niczego nowego. Wagonu pełnego Ptasiego Mleczka (jako formy rekompensaty) raczej nie będzie 😉 Marka z pewnością modli się o jak najszybsze wyciszenie sprawy. Dopiero wówczas będzie można na spokojnie ocenić całą akcję, wyciągnąć wnioski, podsumować działania i zaplanować dalsze akcje „naprawcze”, które być może będą miały na celu swoistą rehabilitację. Jakaś akcja promocyjna, konkursik z nagrodami i ci, co dziś złorzeczą na fanpage’u, zapewne nie odmówią sobie szansy wejścia w posiadanie laptopów, tabletów, czy cokolwiek tam jeszcze przygotują.
W odpowiedzi na moje pytania, najciekawsza wydaje się kwestia ilości wystosowanych pism. Od początku 2011 Wedel wysłał ich ok. stu. Czy to mogłoby świadczyć o dość wysokiej aktywności w kontekście ochrony znaków handlowych? W odpowiedzi nie pada precyzyjne określenie adresatów. Czy te sto pism przez rok trafiło wyłącznie do platform blogowych i/lub blogerów, osób nie zajmujących się komercyjną produkcją i handlem słodyczami? Jeśli tak, to wskazywałoby to w moim uznaniu na wyjątkowo nadgorliwą postawę marki wobec takich naruszeń.