Strona główna Social & Media O Blog Forum Gdańsk bez sentymentu

O Blog Forum Gdańsk bez sentymentu

12
O Blog Forum Gdańsk bez sentymentu

Kiedy po raz pierwszy ujrzałem program tegorocznego #BFGdansk, natychmiast dopadła mnie myśl: to musi być najlepsza, najbardziej merytoryczna edycja ever. Po pierwszym dniu przypłynęło do mnie jednak zaskakująco nieodparte przeczucie, że przy całej zajebistości i wielu niepowtarzalnych aspektach tego wydarzenia, jakiegoś elementu w tych puzzlach mi brakuje. Z każdą kolejną prezentacją bałem się, że nie będę miał wystarczających powodów, by powiedzieć: jest jeszcze lepiej niż rok temu.

I z tym osądem nie byłem osamotniony. To niezwykle budujące słyszeć od kilku osób: „Kamil, brakuje mi tu takich prezentacji, jaką Ty dałeś na #SeeBloggers. Takiego konkretnego, warsztatowego mięsa.”

Ale zostawmy moją personę na boku. Bo na scenie byli w tych dniach mniej i bardziej znani (uwielbiam tę różnorodność) z lepszymi i gorszymi przemówieniami.

Niezwykle spodobała mi się idea „call for papers” i byłem szalenie ciekawy, kto i jak sobie poradzi na scenie. Wyszło poniżej moich oczekiwań. Ale to jest ten typ problemu, że posiadanie wiedzy i doświadczenia nie zawsze oznacza umiejętność przekazania ich dalej w intrygujący dla odbiorcy sposób.

Uwielbiam dynamiczną wymianę zdań pomiędzy osobami o skrajnie różnych doświadczeniach. Na panele dyskusyjne czekałem więc jak na dobry, filmowy hit. W rzeczywistości takie oczekiwania możesz mieć tylko przy świetnym doborze aktorów-panelistów i wysokich umiejętnościach moderacji reżysera, czyli prowadzącego.

W zeszłym roku kapitalnie z tym zadaniem poradził sobie Konrad Traczyk podczas blogowego brainstormu „Blogosfera AD. 2013 and Beyond.” W tym roku powtórzył to tylko Paweł Tkaczyk. Dobrze z moderacją panelu poradził sobie też Michał Szafrański oraz Tomasz Machała. Aby być wiarygodnym recenzentem tego wydarzenia, muszę zrzucić pancerz sentymentu. Dlatego Ido, Arturze – przepraszam, ale nie podołaliście moim oczekiwaniom jako animatorzy dyskusji na scenie.

Dokładnie ten sam przekaz kieruję do uczestników panelu pt. „Teatr jednego aktora”. Hasło tegorocznej edycji brzmi „Mówić to mało, trzeba mówić do rzeczy”. Żeby to udowodnić na własnym przykładzie mieliście aż godzinę i dwadzieścia minut (!). Niestety, przez tyle czasu ciężko Wam było wydobyć z narządów oratoryjnych coś do rzeczy.

Tytuł najbardziej inspirującego i wartościowego wystąpienia przyznaję ex aequo Michałowi Szafrańskiemu i Konradowi Kruczkowskiemu. Dwie, silne jednostki, od początku doskonale skupione i świadome, co, komu i jak chcą przekazać. Zwróćcie uwagę, że jako jedyni zmodyfikowali nieco swoje wystąpienia pod to, co ktoś wcześniej rzucił z mównicy. To dobitnie pokazuje, że nie przyjechali wypaplać swoje na piedestale, ale wziąć aktywny udział w dyskusji, zahaczając o ważne sprawy.

To, co na scenie BFG zasadniczo nie zmienia się od lat, to sinusoida jakości wystąpień. Są lepsze i gorsze. W tym roku było ciut więcej tych, w których moje zaintrygowanie kończyło się tylko na tytule. Ale uznajmy, że to wyłącznie mój problem, wynikający z dynamicznego zdobywania umiejętności i doświadczenia. Że to ten moment, w którym więcej i chętniej dajesz od siebie, niż jesteś w stanie wyciągnąć. Przy czym nie mam wątpliwości, że to co nie spełniło moich oczekiwań, dla sporej grupy uczestników było niezwykle wartościowe.

W #BFGdansk uczestniczę po raz trzeci z rzędu i niezmiennie od lat najbardziej doceniam dwie rzeczy. Kuluarową atmosferę (można na scenie wypaść lepiej lub gorzej, ale setki dyskusji są absolutnie bezcenne) oraz zapraszanie blogerów z zagranicy. Zwłaszcza to drugie ukazuje ogromny kontrast, zmuszający do refleksji.

Każdemu z osobna, kto dołożył choćby małą cegiełkę do Blog Forum Gdańsk, mówię: dziękuję! To jest przedsięwzięcie, które szykuje się przez okrągły rok, wydając na nie setki tysięcy złotych (w zeszłym roku prawie 0,5 mln zł.), a uczestnictwo ma niepodważalnie elitarną rangę. I nie mam absolutnie żadnych wątpliwości, że to gdzie jestem ze swoim blogiem dziś, jest sumą wszystkich doświadczeń zebranych podczas trzech ostatnich edycji Blog Forum Gdańsk. 

12 KOMENTARZE

  1. Świetnie czyta się tekst, który nie jest pełen komplementów 🙂 Szkoda, że nie udało mi się załapać na tą edycję, ale nadrobię filmikami z YT chociaż same wystąpienia i będę się łudzić, że dołączę za rok 😉

    • Dużo się mówiło na tej edycji o wiarygodności. Sentyment bardzo w tym przeszkadza i żeby coś rzetelnie ocenić trzeba się go pozbyć. Inaczej wychodzi laurka, przykrywająca strach, że możesz się komuś narazić i coś stracić. Czytelnik jest najważniejszy i ja się bardziej boję, czy nie zawiodę jego, a nie czy nie zawiodę oczekiwań prelegentów.

  2. Z tym zdaniem o Twojej prezentacji zgadzam się w 100% – byłeś świetny i podniosłeś tym samym morele organizatorki SeeBloggers o 200%.
    Na pewno kilku prelegentów, których nazwisk nie chce tutaj używać, bezdyskusyjnie powinno oddać Ci swoje miejsce, ale kto to wiedział jak podanie przełoży się na efekt finalny.
    Co do brakującego elementu to ciężko stwierdzić – to Twoje subiektywne odczucie, które mogło się wiązać z wieloma czynnikami. Może po prostu za dużo wiesz i pewne rozmowy były dla Ciebie truizmem. A może to kwestia nastawienia. Mi się subiektywnie podobało, chociaż na pewno znalazłoby się kilka uchybień jeśli chciałabym skupić na tym swoją uwagę. Ponad połowa prelekcji i paneli była bardzo dobra. Michał Szafrański zrobił coś czym mnie kupił do końca życia, rozmowa Idy i Wardęgi na kozetce wzruszyła i usunęła mi pewien ograniczający zdrowe myślenie filtr z głowy. Panel dyskusyjny prowadzony przez Pawła też mi się bardzo podobał. To Forum. Gala. Spotkanie na szczycie, a nie szkolenie, więc trzeba się zastanowić gdzie jest czas i gdzie miejsce na merytorykę i warsztat, a gdzie się mówi o tematach takich jak wolność słowa, rzetelność, spójność i prawda. Wg mnie #BFGdansk dobrze robi, że idzie w tym kierunku i porusza tematy z górnej półki. Tak mi się właśnie ten event kojarzy.
    Chociaż po części się z Tobą zgadzam to uważam, że w tym roku było lepiej, ale może to kwestia mojego obycia w tym towarzystwie i znajomości jakie udało mi się zebrać w ciągu ostatnich 12 miesięcy.
    …Albo punkt widzenia osoby, która też poświęciła kilka miesięcy swojego życia, żeby coś podobnego zorganizować i wie ile trzeba włożyć w to serca, ile to kosztuje nerwów. Dobrze wiem z własnego doświadczenia, że nie wszystko da się przewidzieć i kontrolować. Jak dla mnie organizatorzy rokrocznie robią zajebiście dobrą robotę i od 3 edycji widzę progres wynikający z doświadczenia, który przekłada się na jakość.

    • @Viola, dzięki za obszerny komentarz. Jest takie powiedzenie, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Między 2 a 5 edycją progres jest ogromny, ale mam wrażenie, że między 4 a 5 dynamika pięcia się wzwyż znacząco wyhamowała. Pojawiła się lekka czkawka, trochę odgrzewane kotlety z dyskusji w 2010 r. Reasumując po 5 latach od niektórych nazwisk, przy całym szacunku i wyobrażeniu ile sił potrzeba do organizacji, wymagam nieco więcej, niż wyprodukowali.

  3. Mnie intryguje jedna rzecz. Piszesz:
    'W BFGdansk uczestniczę po raz trzeci z rzędu’.
    Czytałem podobne zdania na wielu blogach.

    Może dlatego jest słabo, czego dowodzą kolejne relacje, bo zamiast zapraszać ciekawych ludzi, mających coś mądrego do powiedzenia, zaprasza się ciągle te same osoby, które kolejną edycję mogą skwitować słowami – byłam/byłem kolejny raz.
    Czy naprawdę chodzi o to, by być kolejny raz?

    Może osoby, które chcą jechać 'kolejny raz’, nic nie dając od siebie, powinny płacić za udział, fundując w ten sposób uczestnictwo komuś, kto chciałby i miałby coś do powiedzenia?

    • Podkreślam swój udział trzeci raz z rzędu z jednego powodu (ważny jest kontekst tego wyrażenia, który w twoim komentarzu trochę ginie). Dobra ocena musi mieć punkt odniesienia. Musi. To ogromna wartość móc uczestniczyć trzy razy i móc te wszystkie edycje porównać. Ocenianie jednej edycji, bez porównania, będzie zawsze inne od tego, które ma porównanie.

      Zaprasza się ciągle te same osoby? Najwyraźniej na to zasługują, bo z roku na rok są coraz lepsze. Ja na każdej edycji poznaję nowe osoby, których wcześniej nie widziałem i są to osoby, które dostały szansę po raz pierwszy. Do dobitnie dowodzi, że przy każdej edycji jest dopływ świeżej krwi. Wciąż te same gęby? Bzdura. Porównaj prelegentów ostatnich trzech edycji i napisz mi tutaj, ilu ze wszystkich (procentowo) było na scenie 2-3 razy?

    • Tak, jeśli przyjąć, że BFG jest konkursem piękności i popularności, to masz rację.
      Dalsza dyskusja jest zatem bezcelowa.

      Pozostaje życzyć przyznania miejsca na kolejnej edycji oraz napisania równie pięknej relacji.
      A to, że będzie to oderwane od rzeczywistości nie ma przecież znaczenia. Żadnego.

  4. @Proto, ale gdzie Ty u mnie przeczytałeś, że BFG jest konkursem piękności i popularności? Nie wsadzaj mi w usta czegoś, czego nie napisałem. Mówisz, że ciągle te same gęby, więc chciałem, żebyś policzył, ile prelegentów wystąpiło więcej niż jeden raz (procentowo). Czekam. I jeszcze raz powtarzam. Na każdej edycji poznawałem osoby, których wcześniej nie było i kompletnie ich nie znałem. Stały dopływ świeżej krwi jest zawsze. A to, że są stali bywalcy oznacza tylko jedno. Są co roku tak samo świetnymi blogerami pod każdym względem, że zasługują na uczestnictwo w prestiżowym spotkaniu, gdzie przez dwa dni są merytoryczne dyskusje i nikt nikogo nie wybiera i nie ocenia po wyglądzie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj