Ser się szybko rozpuszcza. Chyba za szybko. Po 7 min. na moje oko jest już rumiany, wręcz zapieczony. Tak nie miało być, a i ciasto jakoś surowo wygląda! Morale spadają. 🙁
Ding dong! 15 min. minęło. Wykładam.
Bleee… Co to ma być? Ciasto surowe – nie urosło prawie wcale. Ohyda. Nawet psu bym do miski nie włożył.
Za dużo mąki było? Ale jak niby miałem uformować to wiecznie klejące się ciasto? Bo to właśnie chyba z nim jest największy kłopot. Nawet sprawdziłem w Google i okazuje się, że fraza „pizzerinki ciasto” jest całkiem popularna. To chyba nie jestem osamotniony w kwestii nieudolnego formowania kulinarnej plasteliny?
Moje oczekiwania były bardo wysokie. A wyszło koszmarnie. Jeśli nigdy nie robiliście ciasta do pizzy, albo macie z tym problem i sądzicie, że pizzerinki Wam to ułatwią, to bardzo się mylicie. Pizzerinki? Nie, dziękuję. Nigdy więcej.
dziś robiłam i tez miałam problem z ciastem, ale dodałam łyżke oleju więcej, i dzieląc ciasto na kawałki dodawałam troche mąki i jakoś mi wyszło i to całkiem smaczne.. 😉
Cześć Madzia 🙂
widziałem w sieci dość sporą liczbę zdjęć i recenzji z idealnie przygotowanych pizzerinek. Nie żebym zazdrościł, ale niestety jest też bardzo duża grupa ludzi, którzy zupełnie nie radzą sobie z tym ciastem. A ono jest kluczowe. Coś musi być na rzeczy…
Za pierwszym razem też dodałam sporo mąki i ciasto było takie gumowate i nie dopieczone. Ale jedno jest pewne, nigdy nie będzie takie jak w reklamie.. 😉
hej, a ja dzisiaj je zrobilam i wyszlo mega super. Dodalam 300gram maki (czyli tyle ile w przepisie, przesianej oczywiscie) i 1 lyzke jak mi sie kleily. Wazne sa te 3 minuty, bo im dluzej wyrabiasz ciasto, tym bardziej „pochlania” make. Oczwiscie lepiej jest kupic na przepis z cebulka i szynka, bo w srodku to samo a jest roznica w cenie (przynajmniej ja sie z tym spotkalam) a skladniki i tak dajesz jakie chcesz. Ja dalam do jednej troche pomidora, do drugiej boczek, do trzeciej kielbaski a do czwartej wedline drobiowa (oczwiscie do kazdej troszke cebuli i ser). Pieklam 18 minut w 200. A ciasta nie walkowalam tylko zrobilam ksztalt palcami 🙂
Cześć Olcia! 🙂
miło słyszeć, że Ci wyszło! I fajnie, że z różnymi składnikami 🙂 Ja też robiłem kształt palcami, bez wałkowania, ale znów się potwierdza, że ciasto jest kluczowe.
wkurzyłam się ,zrobiłam wszystko wg.przepisu ciasto kleiło się i kleiło więc zgodnie z przepisem dodałam szczyptę ,ale dalej było tak samo-,, jestem beztalenciem kuchennym no tak zawsze robię jak jest w przepisie ,że może przedobrze” -pomyślałam- i nic z tego nie wyjdzie a produkty pokrojone i naszykowane więc dalej walczę odstawiłam pod kaloryfel na 20 min przychodzę z myślą że pod szmatką jest nieźle wyrośnięte ciasto a to wygląda tak samo jak przed później dalej walka z uformowaniem tych placków koszmar jak się lepiło .Wstawiłam te ,,cuda” na 20 min i wyszło surowe rozwalające się ciasto okropne nigdy więcej różnych takich wynalazków jestem zniechęcona do gotowania i kulinarnych przepisów nieźle się przy tym napaprałam z tym ciastem nigdy więcej……
U mnie było identycznie. I zgadzam się: to dość mocno zniechęca
Cześć, niedawno robiłam pizzerinki fakt dodałam trochę więcej mąki do ciasta niż w przepisie, no i zbytnio przed pieczeniem nie urosło,ale za to po włożeniu do piekarnika już owszem. Po 29 minutach mogłam się cieszyć pyszną pizzą na grubym cieście. Nie wiem też dlaczego, ale mi ten sos wyszedł znacznie rzadszy niż na zdjęciu, także mogłam bez problemu go rozsmarować 🙂
Te pizzerinki to po prostu jakaś masakra!!!!Zrobiłam wszystko wg przepisu i co…?? tragedia, ciasto niedobre, wręcz surowe. Absolutnie nie przypominały pizzerinek z pierwszej lepszej piekarni!! Nie polecam!!!!
Cześć Skrzydlata i Monia710 🙂 Dzięki za komentarz i podzielenie się waszą opinią i doświadczeniami, potwierdzającymi, że chyba nie jestem jedynym kulinarnym prostakiem. Trzeba mieć talent nawet do tak prostych przepisów :/
Robiłam pizzerkinki raz jeszcze, czy Wy również zauważyliście, że w przepisie na opakowaniu jest już podane że dodajemy 2 czubate szklanki mąki? Ciekawe 🙂
@Skrzydlata, mi one tak zbrzydły po pierwszym razie, że od tamtego czasu nawet nie tknąłem opakowania. A powiedz, czy to coś zmienia? Wyszły Ci lepsze? 🙂
Zasadniczo to za każdym razem mi dobre wychodzą 😉
sęk w tym że : mieszam w jakimś garnuszku, miseczce wodę olej i zawartość saszetki potem na blat, czy coś takiego wysypuję mąkę taką kupkę, a następnie wlewam częściami wymieszaną wodę itd (jak ciasto na pierogi) oczywiście ja proponuję ok 3 szklanek mąki.
No, jak ja zobaczyłem, że oni sugerują 1,5 szklanki, a ja już wsypałem chyba z 5 i nadal mi się to nie kleiło, to kompletnie zwątpiłem. Kurcze, niby lubię taką frajdę z domowego pichcenia, ale jak mi coś nie wychodzi, to żal i się szybko zniechęcać. A już szczególnie, kiedy jestem głodny i nie ma miejsca na margines błędu, robienie od początku, tracenie czasu itd. 🙂
też robiłam i mnie naprawdę dobrze wyszły 🙂
Witam:)
Ja też dzisiaj robiłam ten kulinarny „ekstra” przepis. Na ten przepis namówił mnie mój chłopak. Nie jestem zwolenniczką takich szybkich dań z torebki. Wolę zrobic cos sama, ale dałam się namówić.Przepis był łatwy i szybki (bynajmniej tak zapewniają;) ) Za formowanie ciasta zabrałam się ja.:D.. Juz na początku byłam w szoku kiedy z torebki wsypałam małą ilość proszeku (mała łyżeczka)..( hmm..), który miał zapach czosnku o_0…..dodałam wszystko wg przepisu i wychodzi zupełnie co innego!…Ciasto było rzadkie i kleiste…dodałam wiecej mąki aż w końcu przypominało prawdziwe ciasto. Przekryłam ściereczką i odstawiłam w ciepłe miejsce…po 20 min…ciasto ani drgnęło.!..wyglądało tak jak wcześniej ..nic nie wyrosło! ( a juz nie raz wyrabiałam ciasta drożdżowe, wiec wiem jak to powinno wyglądac)..Ale pomyslałam, że może te z torebki tak ma ( naiwna ;p )…i po upieczeniu wyjdzie całkiem dobrze. Udekorowalismy nasze pizzerinki …dodaliśmy wszystko to co lubimy…( mmm..wyglądało pysznie:-) )…teraz 15 min i wszystko sie okaże;)…po 15 min ding dong!..wykładam nasze pizzerinki…Hmmm…wygladaja całkiem nieżle…ale nie na długo ;/…do momentu kiedy chcialismy je skonsumować…Cisto bylo tak twarde i surowe w środku, ze nie dało sie tego zjeśc!…;/…Ohyda jakaś!…I nasz niedzielny posiłek skończył sie na wyjedzeniu farszu z pizzerinek ;p;p